Data dodania: 2024-10-28
„Dziady” w Katedrze
Gdy na początku bieżącego roku 2024 ukazał się w „Piśmie PG” mój artykuł pt. „W zwierciadle pamięci 95-letniego profesora” [1], byłem przekonany, że – zawierając moje pożegnanie z macierzystą Politechniką Gdańską – będzie niewątpliwie już ostatnim w długim szeregu wszystkich moich dotychczasowych. Profesor Krzysztof Goczyła, jako redaktor naczelny, napisał wówczas w artykule wstępnym, że redakcja tego pisma – znając moje zamiłowanie do pisania – podaje to moje przekonanie w wątpliwość. Dziś okazuje się, że miał rację. Powodem, że zabieram raz jeszcze głos, jest smutny dla mnie fakt przeprowadzki mojej rodzimej Katedry Mechaniki Budowli ze starych, historycznych pomieszczeń w sąsiedztwie sali 167 do innych, znajdujących się w tymże Gmachu Głównym PG na poddaszu. Dowiedziałem się o tym post factum z ust młodszych kolegów, którzy złożyli mi okolicznościową wizytę.
Przystępując teraz do sedna sprawy, wypada na początku wyjaśnić, co kryje się za nieszablonowym tytułem tego artykułu. Otóż przeprowadzka Katedry Mechaniki Budowli – bezpośredniej następczyni Katedry (i Zakładu) Wytrzymałości Materiałów i Statyki Budowli, założonej w roku 1945 przez profesora Witolda Nowackiego [2] (dalej – Profesora) – wywołała u mnie uczucie żałoby i nastrój egzystencjalny, dobrze korespondujące z tymi klasycznymi, opisanymi przez naszego wieszcza w „Dziadach” [3]. Jest to również należycie osadzone w czasie, gdyż tegoroczny Dzień Zaduszny znajduje się właśnie ante portas.
Moje rozważania będą dotyczyć osób związanych z ww. Katedrą wyłącznie dziś już nieżyjących – samego Profesora, jego uczniów i współpracowników oraz przedstawicieli generacji młodszych, których profesjonalnego działania jestem dziś jedynym żyjącym świadkiem. Główną podstawą moich rozważań będą wspomnienia Profesora [4] oraz publikacje pod redakcją Paszoty, Rachonia, Wittbrodta [5] oraz Kazimierczaka i Cywińskiego [2].
Zanim nawiążę do historii, pragnę na początku pokazać dwie fotografie (fot. 1 i 2), które znakomicie wprowadzają w istotę sprawy. Pierwsza przedstawia uczestników uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej prof. Witolda Nowackiego w pobliżu sali 167 w Gmachu Głównym na PG.
Wierny tekst tej tablicy jest następujący:
Prof. Witold NOWACKI
TWÓRCA NOWOCZESNEJ POLSKIEJ
SZKOŁY
MECHANIKI STOSOWANEJ
KIEROWNIK KATEDRY WYTRZYMAŁOŚCI MATERIAŁÓW
I STATYKI BUDOWLI POLITECHNIKI
GDAŃSKIEJ 1945–1952
Senat i Rada WYDZIAŁU BUDOWNICTWA LĄDOWEGO
POLITECHNIKI GDAŃSKIEJ
Gdańsk, 24 maja 1995
Fotografia 2 ukazuje większe grono uczestników tej uroczystości zgromadzone w wymienionej sali wykładowej 167. Pewną ciekawostką może być fakt, iż sam siedzę w pierwszym rzędzie na miejscu, które zajmowałem podczas egzaminu wstępnego na studia z matematyki w lipcu roku 1949.
A teraz:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Z czujnym słuchem, z bacznym okiem
Spieszmy się w tajnym obrzędzie, [3, cz. I].
Gromada niech się tu zbierze!
Oto obchodzimy Dziady!
Kto z was wietrznym błądzi szlakiem,
W niebieskie nie wzleciał bramy,
Tego lekkim, jasnym znakiem
Przyzywamy, zaklinamy.
Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie [3, cz. II].
I daj mi pióra wszystkich buchalterów,
Bym mógł wymienić owych pułkowników, … [3, cz. III].
Po tej ceremonii przywołam tu najpierw pewne „filozoficzne” odczucia Profesora, zawarte w Jego autobiografii [4] – gdzie w słowie wstępnym czytamy o nim krótko jako „uczonym światowej sławy”.
O postaci Profesora sam wiele tu nie napiszę, bo istnieje przecież autobiografia [4] i bogata literatura, żeby wymienić tylko Pionierów Politechniki Gdańskiej [5]. Nacisk położę natomiast na Jego współpracowników i następców. Wszyscy oni, z moim skromnym wyjątkiem, dziś już nie żyją.
I ścigać myśli po przeszłych obrazach
Błądzące jako pasożytne ziele,
Które śród gmachu starego po głazach
Rozpierzchłe gałązki ściele [3, Upiór].
Co się tyczy Profesora, wiemy, że był autorytetem naukowym w dziedzinie teorii (i praktyki) konstrukcji inżynierskich: statyki, dynamiki i stateczności budowli, dźwigarów powierzchniowych, teorii sprężystości, mechaniki ciał odkształcalnych, termosprężystości, ośrodków mikropolarnych i pól połączonych, a także – magnetosprężystości i magnetotermosprężystości. Twierdził, że rzeczą najpraktyczniejszą w konstrukcji jest dobra teoria.
Tutaj jednak pragnę podkreślić bardziej Jego zamiłowania humanistyczne – głównie w dziedzinie poezji i muzyki, które wyniósł z gimnazjum humanistycznego w Nakle i z domu rodzinnego. Bardzo cenił swego profesora Wincentego Birkenmajera, którego lekcje były bliskie uniwersyteckim wykładom – dobrze przygotowujące do samodzielnego myślenia i studiowania. „Z lekcji prof. Birkenmajera wyniosłem kult poezji Kasprowicza. Jedyną książką, którą wziąłem z sobą na wojnę, były Hymny. […] profesor nawet mnie zachęcał do pójścia na studia filologiczne. Przeważyły jednak predyspozycje i zamiłowania matematyczne. Obrałem kierunek politechniczny, ale […] pozostał mi na całe życie nawyk śledzenia nowości wydawniczych i czytania czasopism literackich” [4].
Podobnie pasjonował się muzyką – początkowo ucząc się pianistyki, a później jako słuchacz koncertów symfonicznych w Gdańsku, a także – z własnej płytoteki. „Lubię i wysoko oceniam muzykę Jana Sebastiana Bacha. Bodaj najwyżej cenię jego muzykę organową i klawesynową. Das wohltemperierte Klavier przegrywam stale, zachwycam się ciągle koncertami brandenburskimi i Wariacjami Goldbergowskimi, […] Lubię muzykę Händla i Glucka. Dobrze znam muzykę symfoniczną i kameralną Haydna, Mozarta i Beethovena. Z romantyków najwyżej stawiam Chopina, a dalej Schuberta i Schumanna. Podziwiam dzieła Debussy’ego i Ravela. Nie odżegnuję się od muzyki Strawińskiego, Prokofiewa i Szymanowskiego. […] Często zadaję sobie pytanie, jaką rolę odgrywa muzyka w mojej twórczości naukowej. Myślę, że jest jakieś iunctim między myśleniem naukowym i muzycznym. Potwierdzają to muzyczne upodobania wielu matematyków i fizyków. Zarówno w nauce, jak i w muzyce obowiązują ścisłe reguły. Wspólna dla obu dziedzin jest refleksja nad tym, czym jest byt, stawanie się, podobieństwo, kontrast” [4].
Do tej nietechnicznej sfery zamiłowań Profesora należy też Jego atencja estetyki – tak w obszarze samych dociekań matematycznych, jak też – dzieł inżynierii. W tej ostatniej sprawie pisze, że „przodujące dzieła [konstruktorów] zalicza się do sztuki inżynierskiej. I rzeczywiście, niektóre mosty, maszty, wieże, itd. dostarczają wzruszeń estetycznych. […] Zawód konstruktora jest zawodem pięknym i godnym szacunku. Wymaga nie tylko wiedzy, ale i wyobraźni, pomysłowości, twórczej intuicji” [4].
Czas teraz przejść do gdańskich współpracowników Profesora – jako kierownika Katedry (i Zakładu) Wytrzymałości Materiałów i Statyki Budowli – poprzedniczki współczesnej Katedry Mechaniki Budowli.
Ze źródeł [4] i [5] wiadomo, że pierwszych swoich „gdańskich” współpracowników przysposobił Profesor podczas niewoli w obozie Oflag II C Woldenberg w ramach działalności Studium Dokształcania Politechnicznego – w osobach: Stanisław Rydlewski (późniejszy rektor PG), Wiktor Mielnik (zmarł przedwcześnie już jako nauczyciel akademicki PG) i Roman Kazimierczak (późniejszy następca Profesora w Katedrze).
„Siedmioletni okres mojej działalności w Gdańsku wspominam z satysfakcją i wzruszeniem. Był to pod wieloma względami okres niezwykły dla mnie osobiście, [czas] wielkiej próby. […] Byłem świadkiem i uczestnikiem budowy od podstaw Politechniki Gdańskiej, polskiej uczelni technicznej, która swymi rozmiarami, poziomem naukowym, wynikami w kształceniu i pracy badawczej prześcignęła dawną Technische Hochschule Danzig. W Gdańsku miałem możliwość pełnego wyżycia się jako nauczyciel akademicki, wychowawca i badacz.
W chwili mego przejścia do Warszawy Roman [Kazimierczak] był już dojrzałym pracownikiem naukowym i objął po mnie kierownictwo katedry. […] Przez wiele lat cieszyła się ona opinią najbardziej «utytułowanej» katedry mechaniki budowli w kraju, wypromowała bowiem największą liczbę doktorów nauk, doktorów habilitowanych, docentów i profesorów” [4].
A teraz opiszę krótko młodszych współpracowników Profesora, których przywołał
w autobiografii [4]:
- Maciej Bieniek – najmłodszy wtedy polski profesor tytularny (29 lat), specjalista lepkosprężystości i projektant pierwszych w Polsce mostów z betonu sprężonego (Bydgoszcz). Później profesor w IPPT PAN, doradca Chińskiej Akademii Nauk i profesor Columbia University w Nowym Jorku;
- Ryszard Dąbrowski – specjalista teorii konstrukcji stalowych; dużo publikował za granicą;
- Sylwester Kaliski – uznany przez Profesora za najbardziej twórczego naukowca, członek PAN, rektor WAT. Zajmował się teorią sprężystości, elastodynamiką, lepkosprężystością i magnetosprężystością. Wkraczał śmiało w nowoczesną fizykę. Zginął tragicznie w roku 1979;
- Zbigniew Kączkowski – jeden z najbardziej twórczych mechaników polskich, profesor Politechniki Warszawskiej; w przeszłości więzień KZ Auschwitz;
- Jerzy Mossakowski – wyróżniający się matematyk analityk. Stosował funkcję Greena w teorii płyt anizotropowych i zajmował się wyboczeniem płyt. Pracował później w IPPT PAN i jako profesor Politechniki Łódzkiej;
- Marek Sokołowski – utalentowany matematyk analityk. Zajmował się fizyką zniszczenia materiałów, profesor w IPPT PAN;
- Jerzy Sułocki – wszechstronnie uzdolniony. Później został profesorem – wykładał na Politechnice Szczecińskiej i Łódzkiej.
„Tę listę moich gdańskich asystentów, którzy doszli do profesury, można jeszcze wydłużyć. Przed odejściem do Warszawy zdążyłem jeszcze ściągnąć do Katedry Mechaniki Budowli utalentowanych studentów: Eugeniusza Bielewicza, Mieczysława Wizmura i Zbigniewa Cywińskiego. Wszyscy są już profesorami mechaniki” [4].
Kończąc te wrażenia Profesora, zamykam je fragmentem Jego umiłowanej poezji Jana Kasprowicza:
Błogosławieni, albowiem ich syny
będą sprzątali z ich ziaren owoce
i wśród zmartwychwstań porannej godziny,
gdy złote słońce blaskiem zamigoce,
będą wołali duchem podniesieni:
Za ojców sprawą świat się nam rumieni!
Błogosławieni.
Czas teraz, chociaż krótko, opisać długi okres kierowania Katedrą przez Romana Kazimierczaka; podstawą mojej relacji będzie tu publikacja [2] i własna pamięć. Ograniczając się konsekwentnie tylko do osób nieżyjących – po Profesorze kierownikami Katedry byli profesorowie: Roman Kazimierczak (1952–1985) i Eugeniusz Bielewicz (1985–1993).
W tym długim czasie pracowali w niej m.in.:
- Bogusz Bieńkiewicz – później profesor Colorado State University (USA);
- Czesław Branicki – wprowadził w kształceniu mechanikę komputerową;
- Andrzej Chudzikiewicz – specjalista mechaniki ciał odkształcalnych;
- Jan Filipkowski – później profesor i rektor Politechniki Koszalińskiej;
- Ryszard Ganowicz – później profesor i rektor Akademii Rolniczej w Poznaniu oraz senator RP po roku 1989;
- Edmund Melerski – później profesor Hobart University (Australia);
- Henryk Mikołajczak – wybitny matematyk, później profesor Akademii Rolniczej
- w Poznaniu;
- Andrzej Sawicki – później profesor i dyrektor IBW PAN;
- Mirosław Skowronek – specjalista zastosowań rachunku tensorowego w mechanice;
- Tadeusz Tarnawski – później dyrektor biura projektów;
- Zygmunt Thrun – badacz wpływów termicznych w mechanice, później pracował w USA;
- Henryk Walukiewicz – badacz mechaniki
- o zacięciu filozoficznym;
- Piotr Wilde – wybitny specjalista mechaniki konstrukcji cienkościennych, wiszących i hydrotechnicznych, później profesor i dyrektor IBW PAN;
- Kazimierz Wysiatycki – później profesor specjalista budowy mostów.
Z moich dzisiejszych refleksji wynika fakt, że – pod warunkiem pełnego osobistego zaangażowania się w uprawianą dziedzinę wiedzy – budowanie zespołów naukowych powinno polegać głównie na otwieraniu im możliwości swobodnego rozwoju, a nie na ich „algorytmizowaniu”, bowiem – cytując znane słowa poety:
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko…
Miej serce i patrzaj w serce.
W innym miejscu głosi on:
Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy…
A dzisiaj czytamy: „człowieka nie da się zalgorytmizować, nie da się go opisać wyłącznie ilościowo. Zawsze pozostanie coś, co się takiemu opisowi wymyka. I to coś ma wagę pierwszo-, a nie drugo- albo trzeciorzędną. [Człowiek podejmuje decyzję] «w sercu»” [6].
W zakończeniu powracam znowu do „Dziadów”:
Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma ideału,
Przez teraźniejszość w złote odleciałem wieki, …[3, cz. IV].
Amen.
Ten mój dzisiejszy nastrój żałobny zamykam szekspirowską sentencją – dobrze wpisującą się w rozważany stan rzeczy:
The rest is silence,
czyli: Reszta jest milczeniem.
- Bibliografia
- Cywiński Z., W zwierciadle pamięci 95-letniego profesora, Pismo PG 2024, nr 1, s. 37–39.
- Kazimierczak R., Cywiński Z., Katedra i Zakład Mechaniki Budowli Politechniki Gdańskiej 1945–1979. Politechnika Gdańska, Gdańsk, grudzień 1979.
- Mickiewicz A., Dziady, Wydawnictwo GREG Sp. z o.o., Kraków 2023.
- Nowacki W., Notatki autobiograficzne, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985.
- Paszota Z., Rachoń J., Wittbrodt E. (red.), Pionierzy Politechniki Gdańskiej, Politechnika Gdańska, Gdańsk 2005
a) Nowacki W., Nowacki J., „Tworzymy zatem rodzinę mechaników” – dwugłos o Ojcu, s. 396–403
b) Cywiński Z., Wspomnienia i refleksje ucznia, s. 404–410
c) Kączkowski Z., Student – profesor – doktor honoris causa, s. 411–416. - Stawiszyński T., Przeciw algorytmom, Tygodnik Powszechny, 26 czerwca – 2 lipca 2024, nr 26, s. 82.
Zbigniew Cywiński
zcywin@wp.pl