„Dziady” w Katedrze | Politechnika Gdańska

Treść strony

Aktualności

Data dodania: 2024-10-28

„Dziady” w Katedrze

Katedra
Uczestnicy jubileuszowej uroczystości odsłonięcia w 1995 r. tablicy pamiątkowej prof. Witolda Nowackiego na PG, od lewej stoją: Zbigniew Kączkowski, Piotr Wilde, Ryszard Ganowicz, Eugeniusz Bielewicz, Tadeusz Chmielewski, Edmund Wittbrodt, Marek Sokołowski, Jan Filipkowski, Jerzy Wachowiak, Jerzy Gołaś, Zbigniew Cywiński, Maciej Bieniek, Tadeusz Tarnawski, Jerzy Łempicki; jestem tu jednym z trzech jeszcze żyjących. Fot. z archiwum prywatnego
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?

Gdy na początku bieżącego roku 2024 ukazał się w „Piśmie PG” mój artykuł pt. „W zwierciadle pamięci 95-letniego profesora” [1], byłem przekonany, że – zawierając moje pożegnanie z macierzystą Politechniką Gdańską – będzie niewątpliwie już ostatnim w długim szeregu wszystkich moich dotychczasowych. Profesor Krzysztof Goczyła, jako redaktor naczelny, napisał wówczas w artykule wstępnym, że redakcja tego pisma – znając moje zamiłowanie do pisania – podaje to moje przekonanie w wątpliwość. Dziś okazuje się, że miał rację. Powodem, że zabieram raz jeszcze głos, jest smutny dla mnie fakt przeprowadzki mojej rodzimej Katedry Mechaniki Budowli ze starych, historycznych pomieszczeń w sąsiedztwie sali 167 do innych, znajdujących się w tymże Gmachu Głównym PG na poddaszu. Dowiedziałem się o tym post factum z ust młodszych kolegów, którzy złożyli mi okolicznościową wizytę.

Przystępując teraz do sedna sprawy, wypada na początku wyjaśnić, co kryje się za nieszablonowym tytułem tego artykułu. Otóż przeprowadzka Katedry Mechaniki Budowli – bezpośredniej następczyni Katedry (i Zakładu) Wytrzymałości Materiałów i Statyki Budowli, założonej w roku 1945 przez profesora Witolda Nowackiego [2] (dalej – Profesora) – wywołała u mnie uczucie żałoby i nastrój egzystencjalny, dobrze korespondujące z tymi klasycznymi, opisanymi przez naszego wieszcza w „Dziadach” [3]. Jest to również należycie osadzone w czasie, gdyż tegoroczny Dzień Zaduszny znajduje się właśnie ante portas.
Moje rozważania będą dotyczyć osób związanych z ww. Katedrą wyłącznie dziś już nieżyjących – samego Profesora, jego uczniów i współpracowników oraz przedstawicieli generacji młodszych, których profesjonalnego działania jestem dziś jedynym żyjącym świadkiem. Główną podstawą moich rozważań będą wspomnienia Profesora [4] oraz publikacje pod redakcją Paszoty, Rachonia, Wittbrodta [5] oraz Kazimierczaka i Cywińskiego [2].

Zanim nawiążę do historii, pragnę na początku pokazać dwie fotografie (fot. 1 i 2), które znakomicie wprowadzają w istotę sprawy. Pierwsza przedstawia uczestników uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej prof. Witolda Nowackiego w pobliżu sali 167 w Gmachu Głównym na PG.
Wierny tekst tej tablicy jest następujący:
Prof. Witold NOWACKI
TWÓRCA NOWOCZESNEJ POLSKIEJ
SZKOŁY
MECHANIKI STOSOWANEJ
KIEROWNIK KATEDRY WYTRZYMAŁOŚCI MATERIAŁÓW
I STATYKI BUDOWLI POLITECHNIKI
GDAŃSKIEJ 1945–1952
Senat i Rada WYDZIAŁU BUDOWNICTWA LĄDOWEGO
POLITECHNIKI GDAŃSKIEJ
Gdańsk, 24 maja 1995

katedra

Fotografia 2 ukazuje większe grono uczestników tej uroczystości zgromadzone w wymienionej sali wykładowej 167. Pewną ciekawostką może być fakt, iż sam siedzę w pierwszym rzędzie na miejscu, które zajmowałem podczas egzaminu wstępnego na studia z matematyki w lipcu roku 1949.
A teraz:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Z czujnym słuchem, z bacznym okiem
Spieszmy się w tajnym obrzędzie, [3, cz. I].

Gromada niech się tu zbierze!
Oto obchodzimy Dziady!

Kto z was wietrznym błądzi szlakiem,
W niebieskie nie wzleciał bramy,
Tego lekkim, jasnym znakiem
Przyzywamy, zaklinamy.

Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie [3, cz. II].

I daj mi pióra wszystkich buchalterów,
Bym mógł wymienić owych pułkowników, … [3, cz. III].

Po tej ceremonii przywołam tu najpierw pewne „filozoficzne” odczucia Profesora, zawarte w Jego autobiografii [4] – gdzie w słowie wstępnym czytamy o nim krótko jako „uczonym światowej sławy”.

O postaci Profesora sam wiele tu nie napiszę, bo istnieje przecież autobiografia [4] i bogata literatura, żeby wymienić tylko Pionierów Politechniki Gdańskiej [5]. Nacisk położę natomiast na Jego współpracowników i następców. Wszyscy oni, z moim skromnym wyjątkiem, dziś już nie żyją.

I ścigać myśli po przeszłych obrazach
Błądzące jako pasożytne ziele,
Które śród gmachu starego po głazach
Rozpierzchłe gałązki ściele [3, Upiór].

Co się tyczy Profesora, wiemy, że był autorytetem naukowym w dziedzinie teorii (i praktyki) konstrukcji inżynierskich: statyki, dynamiki i stateczności budowli, dźwigarów powierzchniowych, teorii sprężystości, mechaniki ciał odkształcalnych, termosprężystości, ośrodków mikropolarnych i pól połączonych, a także – magnetosprężystości i magnetotermosprężystości. Twierdził, że rzeczą najpraktyczniejszą w konstrukcji jest dobra teoria.

Tutaj jednak pragnę podkreślić bardziej Jego zamiłowania humanistyczne – głównie w dziedzinie poezji i muzyki, które wyniósł z gimnazjum humanistycznego w Nakle i z domu rodzinnego. Bardzo cenił swego profesora Wincentego Birkenmajera, którego lekcje były bliskie uniwersyteckim wykładom – dobrze przygotowujące do samodzielnego myślenia i studiowania. „Z lekcji prof. Birkenmajera wyniosłem kult poezji Kasprowicza. Jedyną książką, którą wziąłem z sobą na wojnę, były Hymny. […] profesor nawet mnie zachęcał do pójścia na studia filologiczne. Przeważyły jednak predyspozycje i zamiłowania matematyczne. Obrałem kierunek politechniczny, ale […] pozostał mi na całe życie nawyk śledzenia nowości wydawniczych i czytania czasopism literackich” [4].

Podobnie pasjonował się muzyką – początkowo ucząc się pianistyki, a później jako słuchacz koncertów symfonicznych w Gdańsku, a także – z własnej płytoteki. „Lubię i wysoko oceniam muzykę Jana Sebastiana Bacha. Bodaj najwyżej cenię jego muzykę organową i klawesynową. Das wohltemperierte Klavier przegrywam stale, zachwycam się ciągle koncertami brandenburskimi i Wariacjami Goldbergowskimi, […] Lubię muzykę Händla i Glucka. Dobrze znam muzykę symfoniczną i kameralną Haydna, Mozarta i Beethovena. Z romantyków najwyżej stawiam Chopina, a dalej Schuberta i Schumanna. Podziwiam dzieła Debussy’ego i Ravela. Nie odżegnuję się od muzyki Strawińskiego, Prokofiewa i Szymanowskiego. […] Często zadaję sobie pytanie, jaką rolę odgrywa muzyka w mojej twórczości naukowej. Myślę, że jest jakieś iunctim między myśleniem naukowym i muzycznym. Potwierdzają to muzyczne upodobania wielu matematyków i fizyków. Zarówno w nauce, jak i w muzyce obowiązują ścisłe reguły. Wspólna dla obu dziedzin jest refleksja nad tym, czym jest byt, stawanie się, podobieństwo, kontrast” [4].

Do tej nietechnicznej sfery zamiłowań Profesora należy też Jego atencja estetyki – tak w obszarze samych dociekań matematycznych, jak też – dzieł inżynierii. W tej ostatniej sprawie pisze, że „przodujące dzieła [konstruktorów] zalicza się do sztuki inżynierskiej. I rzeczywiście, niektóre mosty, maszty, wieże, itd. dostarczają wzruszeń estetycznych. […] Zawód konstruktora jest zawodem pięknym i godnym szacunku. Wymaga nie tylko wiedzy, ale i wyobraźni, pomysłowości, twórczej intuicji” [4].

Czas teraz przejść do gdańskich współpracowników Profesora – jako kierownika Katedry (i Zakładu) Wytrzymałości Materiałów i Statyki Budowli – poprzedniczki współczesnej Katedry Mechaniki Budowli.

Ze źródeł [4] i [5] wiadomo, że pierwszych swoich „gdańskich” współpracowników przysposobił Profesor podczas niewoli w obozie Oflag II C Woldenberg w ramach działalności Studium Dokształcania Politechnicznego – w osobach: Stanisław Rydlewski (późniejszy rektor PG), Wiktor Mielnik (zmarł przedwcześnie już jako nauczyciel akademicki PG) i Roman Kazimierczak (późniejszy następca Profesora w Katedrze).

„Siedmioletni okres mojej działalności w Gdańsku wspominam z satysfakcją i wzruszeniem. Był to pod wieloma względami okres niezwykły dla mnie osobiście, [czas] wielkiej próby. […] Byłem świadkiem i uczestnikiem budowy od podstaw Politechniki Gdańskiej, polskiej uczelni technicznej, która swymi rozmiarami, poziomem naukowym, wynikami w kształceniu i pracy badawczej prześcignęła dawną Technische Hochschule Danzig. W Gdańsku miałem możliwość pełnego wyżycia się jako nauczyciel akademicki, wychowawca i badacz.

W chwili mego przejścia do Warszawy Roman [Kazimierczak] był już dojrzałym pracownikiem naukowym i objął po mnie kierownictwo katedry. […] Przez wiele lat cieszyła się ona opinią najbardziej «utytułowanej» katedry mechaniki budowli w kraju, wypromowała bowiem największą liczbę doktorów nauk, doktorów habilitowanych, docentów i profesorów” [4].

A teraz opiszę krótko młodszych współpracowników Profesora, których przywołał
w autobiografii [4]:

  • Maciej Bieniek – najmłodszy wtedy polski profesor tytularny (29 lat), specjalista lepkosprężystości i projektant pierwszych w Polsce mostów z betonu sprężonego (Bydgoszcz). Później profesor w IPPT PAN, doradca Chińskiej Akademii Nauk i profesor Columbia University w Nowym Jorku;
  • Ryszard Dąbrowski – specjalista teorii konstrukcji stalowych; dużo publikował za granicą;
  • Sylwester Kaliski – uznany przez Profesora za najbardziej twórczego naukowca, członek PAN, rektor WAT. Zajmował się teorią sprężystości, elastodynamiką, lepkosprężystością i magnetosprężystością. Wkraczał śmiało w nowoczesną fizykę. Zginął tragicznie w roku 1979;
  • Zbigniew Kączkowski – jeden z najbardziej twórczych mechaników polskich, profesor Politechniki Warszawskiej; w przeszłości więzień KZ Auschwitz;
  • Jerzy Mossakowski – wyróżniający się matematyk analityk. Stosował funkcję Greena w teorii płyt anizotropowych i zajmował się wyboczeniem płyt. Pracował później w IPPT PAN i jako profesor Politechniki Łódzkiej;
  • Marek Sokołowski – utalentowany matematyk analityk. Zajmował się fizyką zniszczenia materiałów, profesor w IPPT PAN;
  • Jerzy Sułocki – wszechstronnie uzdolniony. Później został profesorem – wykładał na Politechnice Szczecińskiej i Łódzkiej.

„Tę listę moich gdańskich asystentów, którzy doszli do profesury, można jeszcze wydłużyć. Przed odejściem do Warszawy zdążyłem jeszcze ściągnąć do Katedry Mechaniki Budowli utalentowanych studentów: Eugeniusza Bielewicza, Mieczysława Wizmura i Zbigniewa Cywińskiego. Wszyscy są już profesorami mechaniki” [4].

Kończąc te wrażenia Profesora, zamykam je fragmentem Jego umiłowanej poezji Jana Kasprowicza:
Błogosławieni, albowiem ich syny
będą sprzątali z ich ziaren owoce
i wśród zmartwychwstań porannej godziny,
gdy złote słońce blaskiem zamigoce,
będą wołali duchem podniesieni:
Za ojców sprawą świat się nam rumieni!
Błogosławieni.

Czas teraz, chociaż krótko, opisać długi okres kierowania Katedrą przez Romana Kazimierczaka; podstawą mojej relacji będzie tu publikacja [2] i własna pamięć. Ograniczając się konsekwentnie tylko do osób nieżyjących – po Profesorze kierownikami Katedry byli profesorowie: Roman Kazimierczak (1952–1985) i Eugeniusz Bielewicz (1985–1993).
W tym długim czasie pracowali w niej m.in.:

  • Bogusz Bieńkiewicz – później profesor Colorado State University (USA);
  • Czesław Branicki – wprowadził w kształceniu mechanikę komputerową;
  • Andrzej Chudzikiewicz – specjalista mechaniki ciał odkształcalnych;
  • Jan Filipkowski – później profesor i rektor Politechniki Koszalińskiej;
  • Ryszard Ganowicz – później profesor i rektor Akademii Rolniczej w Poznaniu oraz senator RP po roku 1989;
  • Edmund Melerski – później profesor Hobart University (Australia);
  • Henryk Mikołajczak – wybitny matematyk, później profesor Akademii Rolniczej
  • w Poznaniu;
  • Andrzej Sawicki – później profesor i dyrektor IBW PAN;
  • Mirosław Skowronek – specjalista zastosowań rachunku tensorowego w mechanice;
  • Tadeusz Tarnawski – później dyrektor biura projektów;
  • Zygmunt Thrun – badacz wpływów termicznych w mechanice, później pracował w USA;
  • Henryk Walukiewicz – badacz mechaniki
  • o zacięciu filozoficznym;
  • Piotr Wilde – wybitny specjalista mechaniki konstrukcji cienkościennych, wiszących i hydrotechnicznych, później profesor i dyrektor IBW PAN;
  • Kazimierz Wysiatycki – później profesor specjalista budowy mostów.

Z moich dzisiejszych refleksji wynika fakt, że – pod warunkiem pełnego osobistego zaangażowania się w uprawianą dziedzinę wiedzy – budowanie zespołów naukowych powinno polegać głównie na otwieraniu im możliwości swobodnego rozwoju, a nie na ich „algorytmizowaniu”, bowiem – cytując znane słowa poety:
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko…
Miej serce i patrzaj w serce.
W innym miejscu głosi on:
Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy…

A dzisiaj czytamy: „człowieka nie da się zalgorytmizować, nie da się go opisać wyłącznie ilościowo. Zawsze pozostanie coś, co się takiemu opisowi wymyka. I to coś ma wagę pierwszo-, a nie drugo- albo trzeciorzędną. [Człowiek podejmuje decyzję] «w sercu»” [6].

W zakończeniu powracam znowu do „Dziadów”:
Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma ideału,
Przez teraźniejszość w złote odleciałem wieki, …[3, cz. IV].
Amen.

Ten mój dzisiejszy nastrój żałobny zamykam szekspirowską sentencją – dobrze wpisującą się w rozważany stan rzeczy:
The rest is silence,
czyli: Reszta jest milczeniem.

  1. Bibliografia
  2. Cywiński Z., W zwierciadle pamięci 95-letniego profesora, Pismo PG 2024, nr 1, s. 37–39.
  3. Kazimierczak R., Cywiński Z., Katedra i Zakład Mechaniki Budowli Politechniki Gdańskiej 1945–1979. Politechnika Gdańska, Gdańsk, grudzień 1979.
  4. Mickiewicz A., Dziady, Wydawnictwo GREG Sp. z o.o., Kraków 2023.
  5. Nowacki W., Notatki autobiograficzne, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985.
  6. Paszota Z., Rachoń J., Wittbrodt E. (red.), Pionierzy Politechniki Gdańskiej, Politechnika Gdańska, Gdańsk 2005
    a) Nowacki W., Nowacki J., „Tworzymy zatem rodzinę mechaników” – dwugłos o Ojcu, s. 396–403
    b) Cywiński Z., Wspomnienia i refleksje ucznia, s. 404–410
    c) Kączkowski Z., Student – profesor – doktor honoris causa, s. 411–416.
  7. Stawiszyński T., Przeciw algorytmom, Tygodnik Powszechny, 26 czerwca – 2 lipca 2024, nr 26, s. 82.

Zbigniew Cywiński
zcywin@wp.pl

52 wyświetleń