Data dodania: 2024-10-24
Para igrzysk
To lato dla zagorzałych kibiców sportowych było wyjątkowe, a to za sprawą Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Zacznijmy od ważnej uwagi terminologicznej. Potocznie igrzyska olimpijskie utożsamiane są z olimpiadą. Przykładem tego są liczne konkursy przedmiotowe, które nazywane są olimpiadami, np. Olimpiada Biologiczna, Olimpiada Chemiczna, Olimpiada Informatyczna i mnóstwo innych, przeznaczonych głównie dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Niejako z rozpędu olimpiadą nazywane są też (niepoprawnie) igrzyska olimpijskie. Tymczasem słowo „olimpiada” w starożytnej Grecji oznaczało 4-letni okres pomiędzy igrzyskami sportowymi odbywającymi się od 776 r. p.n.e. w Olimpii. Z czasem olimpiady stały się miarą czasu; mówiło się np. 1. rok III olimpiady, 3. rok VI olimpiady itd.
Ale to była tylko dygresja, bo głównym tematem tego felietonu są drugie igrzyska, odbywające się niedługo po tych pierwszych, regularnych. Mam na myśli igrzyska, w których biorą udział sportowcy z różnymi niepełnosprawnościami. Są podzieleni na kategorie, w zależności od rodzaju i stopnia niepełnosprawności. Igrzyska te od ponad 60 lat (pierwsza edycja odbyła się w roku 1960) były po polsku nazywane Igrzyskami Paraolimpijskimi, od greckiego para oznaczającego obok, bo faktycznie odbywają się niejako obok tych regularnych. Z zaciekawieniem oglądałem w telewizji transmisje z tych igrzysk, również z uwagi na to, że rozgrywane są tam konkurencje nieznane z igrzysk regularnych, czasem zupełnie egzotyczne. Telewizyjnym transmisjom sportowym, nie tylko z igrzysk olimpijskich, towarzyszą zwykle tzw. paski. Już przy pierwszej oglądanej transmisji z tegorocznych igrzysk moją uwagę zwrócił, jak wówczas sądziłem, błąd literowy: zamiast „Igrzyska Paraolimpijskie” napisano „Igrzyska Paralimpijskie”. Byłem przekonany, że to literówka, taka jakich pełno na rzeczonych paskach. Ale gdy pojawiły się kolejne napisy: paralimpijczyk, rekord paralimpijski itp. i gdy usłyszałem komentatorów, którzy najwyraźniej świadomie stosowali tę konwencję opuszczania literki „o”, zacząłem podejrzewać, że w tym szaleństwie tkwi jakaś metoda. Gdy zajrzałem do wszechwiedzącego Internetu, moje zdumienie było bezgraniczne. Okazało się, że Polski Komitet Paraolimpijski w roku 2023 postanowił zmienić nazwę na Polski Komitet Paralimpijski. Uzasadnienie? Otóż w języku angielskim igrzyska te noszą nazwę Paralympic Games, a zmieniając swoją nazwę z wersji polskojęzycznej na wersję hybrydową polsko-angielską (a może angielsko-polską?), wspomniany komitet liczy na lepszą rozpoznawalność międzynarodową (!). Przyznam się, że nigdy bym na to nie wpadł.
Na tę radosną twórczość językową działaczy (bo tak się nazywają) z tegoż komitetu zaprotestowała Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN, wydając stosowny komunikat. Rada zwróciła uwagę, że przedrostek para- występuje w języku polskim w licznych wyrazach, np. parabank, paradokumentalny, paramilitarny, paramedycyna, parapsychologia, jako normalna cząstka, niepowodująca obcinania czegokolwiek z wyrazu głównego. Zgodnie z zasadami polskiego słowotwórstwa nie ma żadnych podstaw, by słowo paraolimpijski zostało wyparte przez dziwaczne paralimpijski. Efekt stanowiska Rady? Żaden. Rada Języka Polskiego nie ma żadnych narzędzi, które mogłyby zabronić urzędnikom tworzenia dowolnych dziwolągów słownych. W Polsce nie ma zwyczaju, a tym bardziej obowiązku, zasięgania opinii Rady w kwestiach związanych z tworzeniem nowych słów w tzw. przestrzeni publicznej, w tym nazw instytucji i organizacji.
Ciekaw jestem, co nas jeszcze czeka w tej radosnej twórczości ludzi, którzy w zaśmiecaniu języka polskiego widzą szansę na zwiększenie pozycji (może swojej?) na świecie. Czy to nie jest swoista, nomen omen, paranoja językowa? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam moim Szanownym Czytelnikom.
Krzysztof Goczyła
krissun@pg.edu.pl
-
2024-10-28
„Dziady” w Katedrze