Data dodania: 2025-10-01
Jakich inżynierów potrzebuje przemysł?
Jeśli chodzi o nasze oczekiwania wobec młodych inżynierów, to one nie są tak oczywiste – mówi Sławomir Halbryt, prezes zarządu Sescom SA. – Z jednej strony zależy nam, by inżynier miał wiedzę techniczną, z drugiej strony zadajemy pytanie: do jakich zadań go potrzebujemy?
– Myślę, że w ciągu trzech lat studiów inżynierskich można nabyć silne podstawy techniczne – opisuje obecną edukację inżynierską Halbryt. – Jednakże jako przedsiębiorcy i pracodawcy nie do końca liczymy na to, że młody człowiek będzie w pełni ukształtowany i gotowy do profesjonalnego wykonywania swojej pracy od strony technicznej. Zakładamy, że praktyczna nauka dopiero się zacznie i jesteśmy na to gotowi. Chcemy, żeby absolwent miał podstawy wiedzy, ale, co istotne: chcemy w młodym inżynierze widzieć szereg dodatkowych cech, jak ciekawość, zaangażowanie lub zdolność do uczenia się – charakteryzuje idealnego inżyniera prezes zarządu Sescom SA.
Powrót do studiów pięcioletnich?
Rynek pilnie potrzebuje dobrze przygotowanych inżynierów, a obecny system kształcenia nie nadąża za zapotrzebowaniem. Praktyka, elastyczność i solidne podstawy techniczne – tego dziś oczekują pracodawcy.
– Uważam, że sporym wyzwaniem dla skutecznego i efektywnego przygotowania przyszłych inżynierów jest kształcenie oparte na systemie bolońskim – zaczyna od tematu edukacji inżynierów Małgorzata Winiarek-Gajewska, prezes zarządu Grupy NDI SA. – Mamy studia inżynierskie, następnie magisterskie, które stosunkowo niewielu studentów podejmuje. W tej sytuacji zagwarantowanie, że student będzie dobrze zawodowo i wszechstronnie technicznie przygotowany, jest wyzwaniem dla programu studiów. Nauki podstawowe są w zawodzie technicznym niezwykle ważne, bo konieczne jest rozumienie i zdolność opisania zjawisk, a jednocześnie potrzebne jest przygotowanie zawodowe. Do tego jeszcze dochodzą umiejętności miękkie, które warto i trzeba rozwijać w młodych ludziach, a na to brakuje czasu w trzyletnim kształceniu licencjackim.
– Powrót do pięcioletnich studiów byłby elementem wspierającym rozwój inżyniera przyszłości – stawia tezę Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Jednak zupełnie rozmija się to z oczekiwaniami i potrzebami zarówno młodych ludzi, jak i rynku. Ci pierwsi chcą się szybko usamodzielnić, a przemysł ma ciągle niezaspokojony popyt na nowych pracowników. Tak jest przynajmniej w mojej branży budowlanej – opisuje konflikt interesów w podanym przez siebie rozwiązaniu Winiarek-Gajewska. – Sami jesteśmy w sytuacji, w której poszukujemy talentów już wśród studentów. Przyjmujemy ich na praktyki, mając nadzieję, że zachęcimy ich do związania się z firmą na dłużej. W efekcie rozpoczynamy współpracę z kimś dość ogólnie przygotowanym do zawodu i w istotnym stopniu przejmujemy odpowiedzialność za dokształcenie go do wykonywania zawodu w standardach, w jakich pracuje się obecnie na rynku – podsumowuje pani prezes.
– Kiedy przeglądam CV kandydata, to patrzę na umiejętności techniczne, budowlane, sanitarne lub sprzedażowe – mówi Wojciech Falkowski, prezes zarządu Ecol-Unicon. – Następnie śledzę karierę zatrudnienia i w jakich zespołach pracował. Jest to dla mnie ważne, gdyż inżynierowie pełnią często kierownicze role – opisuje Falkowski proces rekrutacyjny.
– Mój idealny inżynier przyszłości posiada solidną bazę teoretyczną, ale również praktyczną – puszcza wodze fantazji Falkowski. – Podczas spotkań Rady Uczelni podkreślamy, że brakuje nam inżynierów praktyków. Obecnie dużo studentów po zrobieniu licencjatu rozpoczyna pracę. Wielu z nich nie chce wracać na studia, więc szukamy mądrego rozwiązania. Na przykład, by przejść na indywidualny tok nauki na studiach drugiego stopnia, a jednocześnie rozwijać swoje kompetencje w pracy zawodowej. Na takich inżynierów rynek ma zapotrzebowanie – streszcza wspólne poszukiwanie rozwiązania.

Holistyczny inżynier czy sprawny realizator projektu?
Młody inżynier wchodzi na rynek pracy w szybko zmieniającej się rzeczywistości pod względem wyzwań otoczenia, a także nowych technologii, dlatego powinien charakteryzować się szerszym zakresem umiejętności niż tylko wiedza techniczna.
– Inżynier przyszłości powinien umieć spojrzeć na problem holistycznie – kontynuuje Wojciech Falkowski. – Dzisiaj mierzymy się z dynamicznymi zmianami, w tym klimatycznymi. W zarządzaniu warto „łączyć kropki”. Mając do czynienia z projektami w realizacji, nie wystarczy być zorientowanym na cel: realizacja inwestycji. Cokolwiek to nie będzie: nowy zakład przemysłowy, obiekt hydrotechniczny, osiedle czy też lotnisko, trzeba wiedzieć, jaki dana inwestycja ma wpływ na środowisko. Jeżeli dzisiaj mówimy o inżynierach jutra, to warto by było, aby umieli patrzeć szerzej na swoją pracę. Uważam, że holistyczne spojrzenie na świat przynosi korzyści zarówno dla pracodawcy, pracownika, jak i całej planety – podsumowuje Wojciech Falkowski.
– Stworzyliśmy Akademię NDI, własny system szkoleń i programów rozwojowych, które skupiają się na dwóch obszarach – mówi Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Pierwszy to obszar kompetencji miękkich, czyli uczenia się zachowania w określonych sytuacjach związanych z wykonywanym zawodem, między innymi organizacji pracy, pracy w zespole, negocjacji, interakcji z ludźmi, zarządzania czasem, radzenia sobie w sytuacjach stresowych etc. Drugi to obszar praktyki, gdzie rozwijamy wiedzę techniczną naszych pracowników, bazując na własnych doświadczeniach, praktyce starszych kolegów i koleżanek, a także wykorzystując case studies, czyli omawianie problemów różnej natury i tego, jak te problemy zostały rozwiązane. Pracujemy na konkretnych przykładach i pokazujemy, jak została dana sprawa rozwiązana czy praca zorganizowana – opisuje program szkoleniowy Akademii NDI Winiarek-Gajewska.
– Trzeba rozumieć, że inżynierowie, którzy wchodzą na rynek, mają niską świadomość tego, w jakim środowisku będą funkcjonować. Studia w niewielkim stopniu, jeśli w ogóle, przygotowują do pracy w konkretnym środowisku rynkowym – zwraca uwagę na ważny fakt Winiarek-Gajewska. – Dla przykładu budownictwo jest dzisiaj silnie ukształtowane przez rynek zamówień publicznych, który działa w określonym trybie i rygorze. Nie wystarczy więc wiedzieć, jak technicznie wykonać powierzone zadanie, ale należy rozumieć, jak poruszać się w tym specyficznym środowisku kontraktowym i jednocześnie zadbać o to, aby projekt został zrealizowany w terminie, budżecie i przy zachowaniu wszystkich standardów formalnych – mówi.
– Moim zdaniem jest to kompletnie niezagospodarowany edukacyjnie obszar, choć trzeba przyznać, że uczelnie, które chciałyby podjąć próbę wprowadzenia tych aspektów do programu kształcenia, nie są chyba w stanie podążać za zmieniającymi się uwarunkowaniami rynkowymi bez pomocy i wsparcia ze strony przemysłu. Dziś z pewnością odczuwamy, że bierzemy na siebie znaczną część przygotowania zawodowego naszych młodych pracowników – akcentuje wyzwanie Winiarek-Gajewska.
– To, co tak naprawdę tworzy z młodego człowieka prawdziwego inżyniera, to empatia – pokazuje inną perspektywę Sławomir Halbryt. – W jaki sposób podchodzi do rozwiązywania problemów, czy umie je rozwiązywać, czy radzi sobie ze stresem i zmianą, czy potrafi sięgać po różne rozwiązania i narzędzia po to, żeby rozwiązywać problemy. A jeżeli nie potrafi rozwiązać problemu, to potrafi się do tego przyznać, jednocześnie szukając innowacyjnych rozwiązań – komentuje Sławomir Halbryt.
Inżynierskie kompetencje, predyspozycje i postawy
Inżynierowie pracują w różnych miejscach. Możemy ich spotkać w biurze projektowym, na budowie lub w przemyśle, gdzie rozwiązują problemy, albo w laboratorium, gdzie są innowatorami.
– Zauważmy, że w każdej z tych ról ważne będą trochę inne cechy osobowe i predyspozycje – wprowadza nowy temat Sławomir Halbryt. – W naszej firmie na przykład pojawiły się dwie skrajne osobowości. Bardzo potrzebne, ale nierozumiejące się. Pierwsza była innowatorem. Inżynier, który miał bujną wyobraźnię i duże zdolności. Potrafił powiązać ze sobą wiele dziedzin techniki i nauki. Konstruował nowe urządzenia, ale nie poddawał się rygorom prawnym. Uważał, że nowe rozwiązania niekoniecznie muszą być zgodne z przepisami, bo przecież odkrywamy rzeczy, które nie zostały opisane. Natomiast mieliśmy drugiego wybitnego inżyniera, który rozumiał i pracował w ograniczeniach norm i podchodził do tej kwestii inaczej, mówiąc: po co nam urządzenie, którego nie będziemy mogli nikomu sprzedać? Ono nie spełnia wymagań prawnych, więc nie będzie możliwości dopuszczenia go na rynek. Dwóch inżynierów, dwa spojrzenia. Absolutnie nie mogli się dogadać – podaje przykład Halbryt.
– W różnych rolach będziemy obserwowali różne postawy i różne predyspozycje – podsumowuje Halbryt.
– Dzisiaj w zawodzie inżyniera nie tylko ważne są twarde kompetencje, coraz większego znaczenia nabierają kwestie psychologiczne – zwraca uwagę na inny aspekt Wojciech Falkowski. – Chodzi mi o umiejętność współpracy w grupie, wspomnę o słuchaniu czy komunikowaniu się z większą liczbą osób, ponieważ motywowanie zespołu to pożądana umiejętność. Nie mówię, że inżynier ma być specjalistą od psychologii, ale powinien rozumieć, na czym zależy ludziom, z którymi pracuje – wylicza Falkowski.
– Do tego sprawy finansowe są bardzo istotne – inżynier musi wiedzieć, jak wyglądają procesy przepływu pieniędzy i jak zatwierdzonym budżetem zarządzać. Dochodzą do tego kwestie logistyki: transportu, zakupów, dostaw materiałów, zabezpieczenia zasobów ludzkich – wszystkie te aspekty są ze sobą powiązane. Nie można nie wspomnieć, à propos inżyniera przyszłości, o wiedzy na temat AI, jak jej mądrze używać – rozwija Falkowski.
– Patrząc na kwestie zmieniającego się świata, uważam, że inżynier musi przygotować się również na kwestie migracji, by umieć pracować z osobami z różnych kultur. Jako pracodawca chętnie zatrudniam ludzi z innych krajów – mówi Wojciech Falkowski.
A co z umiejętnościami społecznymi inżyniera?
– Umiejętności społeczne w kształceniu inżynierów są moim zdaniem niedoceniane – mówi Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Zdolność odkrycia siebie, swoich mocnych stron, rzeczy, w których czujemy swoją przewagę i w których mamy poczucie sprawczości, powinny pozostawać w równowadze z wiedzą techniczną. Ścieżka kariery powinna się rozwijać w oparciu o indywidualne predyspozycje i umiejętności – przekonuje Winiarek-Gajewska.
– Nie chciałbym, żebyśmy kogoś spisywali na straty – dodaje Sławomir Halbryt. – Bo się może okazać, że my nawet nie wiemy, że ktoś się po prostu na określonego inżyniera nie nadaje i on powinien mieć taką świadomość, że dla niego istnieje jakaś inna ścieżka kariery lub rozwoju. Ale nie wolno o tym przesądzać, tylko używać dobrych narzędzi do badania inżynierskich predyspozycji – zachęca Halbryt.
– Kształcąc młodych ludzi według tego samego programu, nie otrzymamy tych samych rezultatów. Każdy człowiek jest silnie ukształtowany przez własne indywidualne cechy – rozwija myśl Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Wszyscy bazują na tej samej podstawie, tym samym programie kształcenia, ale każdy indywidualnie powinien odkrywać osobiste predyspozycje, które będzie mógł w przyszłości rozwijać. Praca inżyniera składa się z tak wielu różnych aspektów, że daje szanse na dopasowanie osobistych kompetencji do rzeczywistych potrzeb projektu czy pracodawcy. Sądzę, że takie podejście pozwoli młodym ludziom z większą wiarą i chęcią wejść w życie zawodowe – podsumowuje Winiarek-Gajewska.
– Coraz częściej sięgamy po narzędzia, w których badamy predyspozycje, i poprzez dostrzeganie silnych stron inwestujemy w osoby, które dane predyspozycje posiadają – mówi o szczegółach postrzegania rozwoju pracowników Sławomir Halbryt. – W firmie musi być określona gradacja kompetencji i zadań w strukturze. Są potrzebne osoby, które są ciche i spokojne, ale które w sposób zdeterminowany i konsekwentny wykonują często ciężką pracę. Takie osoby mogą być niewidoczne w firmie, a dają wielki wkład. Naturalnie dostrzegamy ekstrawertyków, bo ci są spontaniczni. Staramy się pracować razem, żeby nie doprowadzić do podziałów, i jednocześnie staramy się inwestować w silne strony.
Czy uczelnia może zmienić kształcenie inżynierów?
– Uczelnie mierzą się z tym, jak ważyć sferę naukową i dydaktyczną – mówi Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Z jednej strony dydaktyka jest bardzo ważna, bo ona jest podstawą funkcjonowania uniwersytetów. Z drugiej strony ewaluacja uczelni wiąże się z jej aktywnością naukową. Dodatkowo ścieżka dopływu finansowania z różnego rodzaju grantów i realizowanych w ich ramach projektów pochłania istotną część potencjału. Mamy wiele sprzecznych wątków, a uczelnia wyższa to skomplikowany mechanizm. Marzy mi się, że w centrum tego wszystkiego pozostanie jednak student. Stąd uważam, że nauczanie wymaga przemodelowania, tak żeby odpowiedzieć na potrzeby otoczenia biznesowego, ale też uwzględnić dokonujące się przemiany postaw społecznych. Należałoby nakreślić program skrojony pod potrzeby, wsparty celowanymi zajęciami dodatkowymi czy kołami zainteresowań z aktywną rolą przemysłu czy potencjalnych pracodawców. Dodatkowo pomoc w nabyciu umiejętności związanych z kwestiami społecznymi, psychologią i kompetencjami miękkimi to jest coś, przed czym nie uciekniemy, a czego młodzi ludzie poszukują i potrzebują.

– Oprócz silnych podstaw wiedzy technicznej chciałbym, by uczelnia dostrzegała ważność inżynierskich postaw – mówi Sławomir Halbryt. – Chodzi o umiejętności znalezienia się w danej sytuacji, pracy z zespołem, pracy z ludźmi, empatii, umiejętności rozwiązywania problemów, radzenia sobie ze stresem – opisuje dodatkowe kompetencje Halbryt. – Dodatkowo umiejętność spojrzenia z punktu widzenia ekonomicznego – nie mówię, że trzeba znać całe prawo, ale warto rozumieć, po co to prawo jest i jak ono z inżynierią powinno działać – opisuje potrzeby edukacyjne inżynierów Halbryt.
– Wiadomo, że są osoby, które naturalnie mają pewne predyspozycje – dodaje. – Są inne osoby, które tych predyspozycji nie mają i muszą popracować, ale dzisiaj mamy dużo narzędzi do tego, żeby na wczesnym etapie uświadomić każdą ze studentek i studentów o tym, jakie predyspozycje posiadają. Na przykład są badania Gallupa, które nie kosztują dużo, a uczelnia mogłaby je zafundować studentom na pierwszym roku, żeby młodzi ludzie zastanowili się, nad czym powinni pracować albo jakie są ich silne strony, które powinni wykorzystać w dalszej edukacji – proponuje konkretne działania Halbryt.
– Jeśli będziemy kształcić ludzi przygotowanych do wyzwań dzisiejszego świata i będziemy potrafili wykształcić inżynierów, którzy sobie poradzą z programowaniem, budowami lub rozwiązywaniem procesów chemicznych, fizycznych, to warto wziąć jeszcze pod uwagę aspekt społeczny, czyli przydałaby się lekcja etyki i psychologii – zwraca uwagę Wojciech Falkowski.
Działania na Pomorzu
Na Pomorzu realizowane są konkretne działania mające na celu wzmocnienie potencjału młodych inżynierów i przygotowanie ich do przyszłych wyzwań.
– Przykład nam bliski to elektrownia jądrowa – mówi Wojciech Falkowski. – Od czterdziestu lat chcemy ją zbudować w tej samej lokalizacji. Dzisiaj jest szansa, że ona powstanie za dwanaście lub piętnaście lat. Ale czy nasze uczelnie są na to przygotowane? Czy jesteśmy gotowi na kształcenie wykwalifikowanych energetyków? Uważam, że musimy pilnie zapewnić jak najlepszą kadrę i przygotować inżynierów do przyszłej pracy. Robimy małe kroki w tym kierunku – razem ze Związkiem Uczelni Fahrenheita, Fundacją Biznes dla Klimatu oraz UN Global Compact Network Poland organizujemy konferencję Baltic Nuclear Energy Forum będącą platformą wymiany nowoczesnej wiedzy z zakresu energetyki jądrowej. W konsekwencji powstaną studia podyplomowe oraz magisterskie – wskazuje na konkretne działania Falkowski.
– Myślę, że rolą Politechniki jest nawiązanie coraz szerszych relacji ze środowiskiem gospodarczym i wychodzenie do firm z konkretną ofertą – mówi Sławomir Halbryt. – Wiem, że to nie jest łatwe, bo przedsiębiorcy są zabiegani i nie mają czasu ani środków, ani możliwości, by opiekę nad młodym studentem roztoczyć. Ale wydaje mi się, że przedsiębiorcy też potrzebują świadomości, by sprzyjać i wspierać rozwój młodych ludzi.
– Zwróćmy uwagę, że na naszej uczelni cenimy sport. Jesteśmy wielokrotnym Akademickim Mistrzem Polski w wielu dyscyplinach – podkreśla Wojciech Falkowski. – Powinniśmy nadal wzmacniać młodzież w tej dziedzinie aktywności poza specjalistyczną wiedzą – dodaje.
– Do tego pragnę podkreślić, że wierzę w ideę Uczelni Fahrenheita, która może realnie wzmocnić wizerunek i prestiż szkolnictwa wyższego. Nie zależy mi jednak na prestiżowych rankingach, jak choćby pierwsza pięćsetka rankingu szanghajskiego. Najważniejsza jest współpraca między uczelniami: techniczną, humanistyczną i medyczną zmierzająca do połączenia najlepszych wartości, jakie wniosą do wspólnego uniwersytetu. Wierzę, że zaowocuje ona możliwością kształcenia inżynierów przyszłości – mówi Falkowski.
Szersze spojrzenie na system edukacji
W dyskusji nad przyszłością edukacji inżynierów pojawiają się głosy o konieczności rewizji tradycyjnych metod nauczania na uczelniach wyższych i poszukiwaniu bardziej efektywnych modeli.
– Nasze uczelnie wyższe to wciąż szkoły, tylko wyższej kategorii – mówi Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Nauczyciel przychodzi, mówi, co będziemy robić. Zamiast klasówki – kolokwium, zamiast lekcji – wykład – pokazuje inną perspektywę Winiarek-Gajewska.
– Być może warto sięgnąć po inne wzorce i narzędzia, by zobaczyć, jak funkcjonują modele edukacyjne przynoszące konkretne efekty – mówi Małgorzata Winiarek-Gajewska.
– W systemie anglosaskim studenci pracują w ciągłej interakcji: realizują projekty, prezentują je i uczą się poprzez współdziałanie. Na renomowanych uczelniach funkcjonuje system tutorialny, który zakłada regularne spotkania w małych grupach z wykładowcą. Omawia się tam wybrany problem, który student najpierw analizuje samodzielnie, a następnie wspólnie z prowadzącym poddaje krytycznej ocenie. To ekskluzywna forma kształcenia, wywodząca się z innej tradycji akademickiej, ale jeśli rozważamy zmiany, to warto sięgać po najlepsze – podsumowuje.
– Zachęcam rektora, by w projektach związanych z energetyką czy klimatem sięgał po najlepszych wykładowców z Europy, a nawet z całego świata – mówi Wojciech Falkowski. – Dzisiejsze technologie pozwalają zaprosić do współpracy specjalistę z Singapuru czy Kalifornii, który bez problemu poprowadzi wykład dla naszych studentów. A dzięki wysokim kompetencjom językowym młodych inżynierów – będą mogli uczyć się od najlepszych.
Spojrzenie na młodzież
Zmieniające się realia społeczne, rozwój technologii oraz nowe modele komunikacji sprawiają, że postawy młodego pokolenia coraz częściej skłaniają do refleksji – nie tylko środowisko akademickie, ale również biznesowe.
– Młodzi ludzie bywają dziś mniej śmiali, czasami wręcz zahukani, a jednocześnie miewają wygórowane oczekiwania, wynikające z porównań, jakie narzucają media społecznościowe – mówi Sławomir Halbryt. – Myślę, że są też poddawani silnej presji społecznej – zarówno ze strony rodziny, jak i rówieśników. Działa na nich wiele różnych sił. Nie uważam, że przedsiębiorcy powinni być psychologami, ale sądzę, że potrzebna jest edukacja w firmach, która pozwoli dostrzec i zrozumieć te mechanizmy. To lekcja, którą warto odrobić – dodaje.
– Jestem w zawodzie od ponad trzydziestu lat, więc obserwowałam różne pokolenia – dzieli się doświadczeniem Małgorzata Winiarek-Gajewska. – Widzę, że zmiany pokoleniowe przyspieszają, dzisiaj już nawet pięć lat stanowi czasem dziurę pokoleniową, która bywa powodem rozdźwięku w rozumieniu praw i traktowaniu obowiązków – zauważa.

– Wydaje mi się, że uczelnia również miałaby tu swoją rolę do odegrania – mówi Sławomir Halbryt. – Warto byłoby się zastanowić nad programem wsparcia dla firm w zakresie budowania świadomości różnic pokoleniowych. Oczywiście uczelnia może powiedzieć, że to nie jej zadanie, że to raczej rola organizacji branżowych, ale uważam, że synergia pomiędzy światem akademickim a biznesem mogłaby przynieść realne korzyści – argumentuje.
– Mam wrażenie, że dzisiejsza młodzież w dużej mierze nie może odnaleźć się w warunkach rynkowych – ocenia Wojciech Falkowski. – Niestety ogólny poziom wykształcenia technicznego spada i nie widzę oznak odwrócenia tej tendencji. Młodzi pracownicy często zmieniają pracę, wydaje się, że z błahych powodów. Może to świadczyć o braku adaptacji do pracy w zespole. Dorastali w świecie gier komputerowych, są nastawieni na szybkie osiąganie celów i byle porażka urasta do dużego problemu. Myślę, że warto byłoby pochylić się nad tym aspektem w kształceniu inżynierów – podsumowuje.
Wyzwania i wybory młodego inżyniera
Młodzi inżynierowie mierzą się z licznymi wyzwaniami i niełatwymi wyborami dotyczącymi swojej przyszłości zawodowej. Wśród nich pojawiają się kluczowe pytania o charakter ich pracy, stabilność zatrudnienia w obliczu postępu technologicznego oraz satysfakcję z wykonywanych obowiązków.
– Chciałabym uświadomić młodym ludziom, że praca inżyniera to jest coś znacznie ciekawszego, różnorodnego i dającego więcej satysfakcji, niż może się powszechnie wydawać. Ponadto wierzę, że jest to zawód stosunkowo odporny na wyeliminowanie przez nowe technologie, a wykształcenie techniczne daje dobre podstawy do odnalezienia się w różnych dziedzinach – dodaje Małgorzata Winiarek-Gajewska.
– Nasze czasy będą zmuszały do zmiany zawodu. Wiele młodych osób pyta o przyszłość swojej profesji i o to, czy w dzisiejszych czasach długoterminowe planowanie ma sens. Mam jednak przekonanie, że w budownictwie jeszcze przez istotny okres rola człowieka pozostanie niezastąpiona – wyjaśnia Winiarek-Gajewska.
– Dodatkowo obserwuję niepewność młodych ludzi, która wynika z wielości dostępnych ścieżek. To bogactwo paradoksalnie unieszczęśliwia, rodząc wątpliwości co do wyboru. W rezultacie młodzież mierzy się z trudnościami w podejmowaniu decyzji o swojej przyszłości z obawy przed rozczarowaniem. A przecież człowiek nigdy nie dowie się, czy inny wybór byłby lepszy – podsumowuje Winiarek-Gajewska.
– Radziłbym spojrzeć na aspekt życiowej równowagi – zwraca uwagę Wojciech Falkowski. – Musimy znaleźć umiar we wszystkim: w nauce, pracy, życiu rodzinnym i rozrywce.
– Jako pracodawcy i edukatorzy powinniśmy się zastanowić, czy młodzi inżynierowie są szczęśliwi – dodaje. – Wielu odpowie, że szczęście to dochód i wysoki standard życia. Jednak ważniejsze jest pytanie: czy praca daje im radość? Jeśli tak, to osiągnęliśmy sukces. Wierzę, że inżynier przyszłości, robiąc to, co kocha, pracując w inspirującej grupie i dzieląc się swoją radością, osiągnie znaczne sukcesy z korzyścią nie tylko dla samego siebie – konkluduje Falkowski.
Katarzyna Michałowska
-
2025-10-02
Inżynieria w służbie zdrowiu
-
2025-10-01
Niewolnicy algorytmów, czyli etyka w erze AI