Data dodania: 2024-02-28
Edu Inspiracje WZiE: Czy mikrokwalifikacje i cyfrowe odznaki zmienią oblicze edukacji?
W przeciwieństwie do tradycyjnych programów studiów, które mogą trwać kilka lat, mikrokwalifikacje są zaprojektowane tak, aby były krótsze i bardziej ukierunkowane. Zapewniają studentom możliwość uczenia się z wybranej dziedziny w bardziej elastyczny sposób. Można też układać je w kolekcje i ścieżki certyfikacji, aby za ich pomocą zbudować szerszy zestaw umiejętności, a nawet wykorzystać je na drodze do uzyskania wyższego wykształcenia. W 2022 roku Rada Unii Europejskiej przyjęła zalecenie w sprawie europejskiego podejścia do mikropoświadczeń na potrzeby uczenia się przez całe życie i zdolności do zatrudnienia. Jej celem jest wdrożenie idei w instytucjach i firmach w różnych krajach. UE wierzy, że bez wspólnych norm zapewniających jakość, przejrzystość, uznawanie i możliwość przenoszenia poświadczeń, tak jak np. ma to miejsce w przypadku punktów ECTS, nie będzie można w pełni wykorzystać ich potencjału. Mikrokwalifikacje poprzez swój łatwo dostępny charakter mają też szansę przeciwdziałać nierównościom społecznym. Są np. elementem Planu działania na rzecz europejskiego filaru praw socjalnych oraz komunikatu w sprawie utworzenia europejskiego obszaru edukacji do 2025 roku. W ciągu ostatnich kilku lat agencje rządowe, akademickie ośrodki analityczne i organizacje międzynarodowe, takie jak UNESCO i OECD, przedstawiły szereg stanowisk politycznych dotyczących mikrokwalifikacji. Oznacza to, że są one traktowane poważnie i wprowadza się je do świata edukacji w sposób systemowy. W jaki sposób można udowodnić ich posiadanie? Jedną z możliwości jest uzyskanie tak zwanych Open Badges, czyli atrakcyjnie zaprojektowanych odznak z zakodowanymi i zabezpieczonymi informacjami z wykorzystaniem międzynarodowego standardu. Zawierają one między innymi dane o tym, za co je otrzymano, kto je zdobył i przez kogo zostały wydane. Całość poświadczona jest własnym cyfrowym „odciskiem palca”.
Mikrokwalifikacje mogą wiązać się też z pewnymi zagrożeniami. Obecnie brakuje powszechnie uznanego standardu, co może prowadzić do trudności w porównywaniu i ocenie różnych certyfikatów. Koncentracja na ich uzyskiwaniu może też skutkować pominięciem wiedzy ogólnej, co jest przecież istotne dla pełnego zrozumienia danej dziedziny. Ponadto zbyt duża liczba odznak może prowadzić do przesycenia rynku. Innym wyzwaniem związanym z mikrokwalikacjami jest określenie, jak małe mogą one być. Znany jest na przykład przypadek Relay Graduate School of Education, która zaoferowała szkolenie w zakresie „sprawdzania zrozumienia za pomocą gestów” (innymi słowy tego, jak podnieść rękę na zajęciach). Prawdopodobnie istnieje niewidzialny punkt, w którym mikrokwalifikacje stają się tak absurdalnie wyspecjalizowane, że tracą swoje dobre imię i wartość. W związku z cyfrową formą poświadczeń istnieje też ryzyko fałszowania dokumentów oraz tworzenia nieautentycznych odznak, a to może negatywnie wpłynąć na ich wiarygodność.
Z tego powodu na wielu uczelniach amerykańskich (ale i nie tylko) wdrażane mikropoświadczenia wykorzystują technologię blockchain. Jak ona działa? Jest to pewnego rodzaju łańcuch wpisów (rekordów) zwanych blokami, który rośnie w miarę ciągłego dołączania do niego nowych (tj. odczytanych transakcji lub zdarzeń cyfrowych). Każda transakcja w księdze musi zostać potwierdzona przez większość uczestników systemu. Oznacza to, że społeczność weryfikuje prawdziwość nowej informacji i utrzymuje kopie łańcucha bloków zsynchronizowane między wszystkimi węzłami (między wszystkimi uczestnikami sieci) w taki sposób, że wszyscy zgadzają się, który łańcuch bloków należy śledzić. Tak więc, gdy użytkownik wykonuje transakcję, transmituje ją zaszyfrowaną do całej sieci, dzięki czemu wszyscy będący w systemie otrzymują powiadomienie o niej w ciągu kilku sekund. Gdy zweryfikują transakcję za pomocą procesu zwanego wydobywaniem, do łańcucha dodawany jest nowy blok.
Ze względu na swoją przejrzystość i wiarygodność ta innowacyjna technologia ma wiele potencjalnych zastosowań. Użyto jej np. w projekcie open source MIT Blockcerts, którego celem jest opracowanie otwartego standardu certyfikatów dla mikrokwalifikacji. Rozwiązanie w dość ciekawy sposób zaadaptowano na Uniwersytecie w Auckland w Nowej Zelandii. Zbudowano tam wielofunkcyjny kreator w formie aplikacji dla kierownika studiów. Działa on jako formularz internetowy używany do wprowadzania szczegółów, takich jak tytuł certyfikatu, opis, logo, data uzyskania i inne. Informacje te są następnie zestawiane oraz przekazywane do innego modułu, który generuje certyfikat dla każdego odbiorcy. Na tym etapie certyfikaty są jednak nieweryfikowalne. Aby umożliwić weryfikację, kolejny moduł tworzy certyfikat jako ciąg znaków, który jednoznacznie identyfikuje certyfikat i wydaje go poprzez blockchain od wystawcy do odbiorcy. Certyfikaty są następnie udostępniane publicznie online za pośrednictwem przeglądarki, która służy do ich wyświetlania i weryfikacji. Ostatecznie każdy z nich otrzymuje unikalny adres URL. Są one potem dystrybuowane wśród zainteresowanych osób za pośrednictwem e-maila przez moduł certyfikujący, a ich odbiorcą może być student kursu, obecny lub przyszły pracodawca lub np. inna instytucja edukacyjna.
Mikrokwalifikacje i cyfrowe odznaki mają szansę zatrząść edukacyjnym światem w posadach. Mogą stać się konkurencją dla długich form kształcenia, ale też ich dobrym uzupełnieniem. Pewne jest, że proces upowszechniania ich na rynku będzie trwał długo – najpierw trzeba do nich przekonać instytucje szkoleniowe, potem samych studentów, a także pracodawców, którzy zechcą zobaczyć w nich wartość. Chyba że inicjatywę przyśpieszy ustawodawca poprzez wydanie prawa nakazującego ich niezwłoczne wdrożenie. Wtedy sprawy potoczą się szybciej, niż wszyscy sądzimy. Ten temat jest zdecydowanie warty dalszego śledzenia!
Alina Guzik
alina.guzik@pg.edu.pl
Karol Flisikowski
karol.flisikowski@pg.edu.pl
-
2024-10-28
„Dziady” w Katedrze