W zwierciadle pamięci 95-letniego profesora | Politechnika Gdańska

Treść strony

Aktualności

Data dodania: 2024-02-29

W zwierciadle pamięci 95-letniego profesora

Pg widok
Fot. Maciej Buczeń
Piszę te słowa 12 lutego 2024 roku, gdy mogę świętować swoje 95 urodziny. Światowe statystyki głoszą, że spośród ludzi urodzonych w przedziale lat 1929–1945 już ponad 99 proc. dziś nie żyje; jestem zatem w gronie tego niecałego jednego procenta jeszcze żyjących, wówczas urodzonych świadków przeszłości i współczesności.

Muszę przyznać, że żyłem w „ciekawych czasach”: w drugiej połowie II Rzeczypospolitej, podczas II wojny światowej, w okresie stalinizmu Bieruta, socjalizmu Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego oraz w dobie „Solidarności” i powrotu ojczyzny do rodziny krajów praworządnych. Jak dzisiaj przebiega historia – widzimy wszyscy.

Moje studia i życie zawodowe upłynęły mi głównie na Politechnice Gdańskiej, chociaż były w nim także epizody pracy za granicą – w Iraku, Somalii i Japonii, w sumie – sześć lat. Zawodowo uczestniczyłem też w wielu kongresach i konferencjach międzynarodowych – w rodzimej Europie, a także w Afryce, Ameryce Południowej i Północnej, Australii i Azji. Pracę nauczyciela akademickiego rozpocząłem jeszcze u progu studiów magisterskich 15 stycznia 1953 roku jako asystent i zakończyłem jako profesor zwyczajny 31 grudnia 2000 roku, dokładnie u końca XX wieku i drugiego tysiąclecia. Oto prawie kompletny tekst mojego ówczesnego pisma pożegnalnego skierowanego do Rady Wydziału Budownictwa Lądowego PG:
„Dzisiaj, w znamiennym dniu 31 grudnia 2000 roku, kończy się czas mego zatrudnienia jako nauczyciela akademickiego Politechniki Gdańskiej. Pracowałem tu od 15 stycznia 1953 roku, a więc prawie 48 lat. Mam jednak wrażenie, że czas ten minął bardzo szybko. Całe swoje życie byłem indywidualistą i, dlatego, bywałem też zwykle daleki od szablonu tzw. politycznej poprawności danej epoki. Pozwoliło mi to do dziś zachować spokój sumienia i komfort duchowej wolności, co zawsze miałem i mam nadal w najwyższej cenie. […] Uprzejmie dziękuję za minioną współpracę – wszystkim przeszłym i obecnym pracownikom naszego Wydziału. Mam nadzieję, że nikomu nie sprawiłem bólu; jeśli tak się zdarzyło – szczerze przepraszam. Życzę WSZYSTKIM wszelkiego dobra, a WYDZIAŁOWI – dalszego rozwoju w dobrej zgodzie z najlepszymi JEGO tradycjami.”

W całym tym czasie świat doznawał wielu istotnych zmian cywilizacyjnych – w każdym przejawie swego istnienia: politycznym, społecznym, gospodarczym, w kulturze, nauce i technice. Szybkiemu rozwojowi materialnemu towarzyszyły również przeobrażenia w sferze duchowej człowieka – nierzadko moralnie wątpliwe. Ukoronowaniem tego czasu było pojawienie się ery atomowej i zdobycze w eksploracji kosmosu. Wreszcie zmianie uległ też klimat – dość powiedzieć, że urodziłem się w trzaskający mróz, sięgający wtedy -30°C (Zatoka Gdańska była zamarznięta aż po Hel), a dziś notuję +6°C.

Chociaż obecnie żyję już w końcu pierwszego ćwierćwiecza wieku XXI, to kiedyś miałem kontakt z ludźmi narodzonymi jeszcze w wieku XIX. Do nich należał też mój ojciec, który przyszedł na świat w roku 1888. Matka, urodzona w roku 1902, też dobrze pamiętała czasy istniejące przed I wojną światową. Oboje, żyjący za młodu w zaborze pruskim, dzielili się ze mną swoimi doświadczeniami ze szkół z niemieckim językiem nauczania; podobne przeżycia stały się później także moim udziałem, gdy polskie Pomorze zostało w roku 1939 wcielone do III Rzeszy jako Gau Danzig-Westpreussen.

Patrząc nadal w przeszłość, pamiętam nawet kilku wiekowych powstańców styczniowych, których widziałem w Święto Niepodległościw roku 1936. Miałem też styczność z żołnierzami II Rzeczypospolitej – wcześniej podczas defilad przed marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym i generałem Władysławem Bortnowskim (z jego synem Krzysztofem chodziłem do szkoły powszechnej w Toruniu), a później – walczących we wsi Domanice k. Siedlec, dokąd z matką i bratem uciekliśmy z Torunia przed Niemcami w roku 1939. Pamiętam żyjącego marszałka Józefa Piłsudskiego, jego śmierć w roku 1935 i jego sarkofag na Wawelu, gdy zwiedzałem z rodzicami i bratem Kraków w roku 1938. Przed wojną widziałem też Warszawę, Białystok i Wilno, wspomniany Kraków, Podhale z Rabką i Zakopane (odbyłem wówczas podróż kolejką linową na Kasprowy Wierch) oraz Lwów, a także Poznań, Bydgoszcz, Grudziądz, Gdynię, Puck i Hel – dokąd pojechałem w roku 1939 koleją przez Gdańsk; z okna wagonu widziałem wtedy na lotnisku we Wrzeszczu niemieckie samoloty ze swastyką na ogonie. Nie mogłem przypuszczać, że pół wieku później będą w tym miejscu na Zaspie mieszkać moje dzieci. Wszystko to było możliwe, bo ojciec – jako pracownik PKP – miał każdego roku do dyspozycji 12 bezpłatnych biletów kolejowych dla swojej rodziny.

Dzisiaj mam obok siebie żonę Helenę urodzoną w roku 1934 w Lidzie – absolwentkę Wydziału Budownictwa Wodnego PG – a także syna, trzy córki (jedna ukończyła Wydział Architektury PG, a inna złączyła swoje życie zawodowe z Biblioteką Główną PG), pięcioro wnucząt (jeden wnuk jest studentem PG) i dwie prawnuczki. Na moim przykładzie widać zatem bardzo wyraziście, jak zmienia się życie człowieka we współrzędnej czasu.

Dotyczy to oczywiście również Politechniki Gdańskiej – mojej Alma Mater. Podczas studiów uczyło mnie wielu wybitnych profesorów, a wśród nich – 20 pionierów naszej uczelni [1, 2]; wymienię tu tylko niektórych: Ignacy Adamczewski, Stanisław Błaszkowiak, Władysław Bogucki, Bronisław Bukowski, Romuald Cebertowicz, Zdzisław Grabski, Stanisław Hueckel, Witold Nowacki, Franciszek Otto, Zdzisław Pazdro, Stanisław Puzyna, Stanisław Rydlewski i Włodzimierz Wawryk.

Wypada tu dodać, że tylko z mojej macierzystej Katedry Mechaniki Budowli wyszło wielu znamienitych profesorów o wysokiej międzynarodowej renomie, pracujących w licznych ośrodkach naukowych w kraju i za granicą; podaję tu tylko odpowiednie w czasie nazwy tych ośrodków [3]:

  • Polska Akademia Nauk: Instytut Budownictwa Wodnego, Instytut Maszyn Przepływowych i Instytut Podstawowych Problemów Techniki;
  • Politechnika Warszawska, Uniwersytet Warszawski i Wojskowa Akademia Techniczna;
  • Akademia Rolnicza w Poznaniu;
  • Wyższe Szkoły Inżynierskie w Koszalinie i Opolu;
  • Colorado State University, Columbia University, Duke University i Florida University (USA);
  • Hobart University (Australia);
  • Bergische Universität Wuppertal, Ruhr-Universität Bochum i Technische Universität Braunschweig (Niemcy);
  • University of Tokyo (Japonia);
  • University of Windsor (Kanada).

Nie wspominam o kilkunastu podobnych kontraktach w krajach rozwijających się. Wśród długiego szeregu profesorów wymienię tu tylko trzy nazwiska:

  • Witold Nowacki – profesor Politechniki Gdańskiej, Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskiej, prezes Polskiej Akademii Nauk – b. żołnierz września 1939 i więzień Oflagu II C Woldenberg;
  • Zbigniew Kączkowski – profesor Politechniki Warszawskiej i Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN – b. żołnierz Szarych Szeregów, więzień KZ Auschwitz, KZ Dora i KZ Ravensbrück;
  • Maciej Bieniek – profesor Politechniki Gdańskiej, Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN i Columbia University (USA) oraz konsultant Chińskiej Akademii Nauk (Harbin).

Z mojego i z dwóch sąsiednich roczników Wydziału Budownictwa Lądowego i Wydziału Budownictwa Wodnego wyszło też kilkunastu znaczących profesorów polskich uczelni:

  • 1954 – Kazimierz Braun (Gdańsk), Tadeusz Godycki-Ćwirko (Łódź i Gdańsk) oraz Andrzej Ryżyński (Poznań);
  • 1955 – Zenon Kończak (Poznań), Zbigniew Mielczarek (Szczecin), Henryk Mikołajczak (Poznań) oraz Czesław Druet, Piotr Wilde i Adam Żurowski (Gdańsk) – tutaj włączam też siebie;
  • 1956 – Jan Filipkowski (Koszalin), Ryszard Ganowicz (Poznań) oraz Eugeniusz Dembicki, Bolesław Mazurkiewicz, Wiesław Odrobiński i Stanisław Umiński (Gdańsk).

Aby nie ograniczać się tylko do profesury, wymienię tu również z mojego rocznika chociaż trzech znaczących inżynierów praktyków:

  • Leszek Biegała – główny projektant i budowniczy zapory wodnej na Wiśle we Włocławku;
  • Jerzy Falkowski – kierownik inwestycji miejskich, w tym budowy osiedli mieszkaniowych w Bydgoszczy;
  • Stefan Filipiuk – czołowy polski mostowiec – główny projektant Mostu Siekierkowskiego w Warszawie (był moim towarzyszem z ławy szkolnej w grudziądzkim liceum).

Pisząc krótko o zmianach w moim życiu i przemianach w rodzimej Katedrze Mechaniki Budowli Politechniki Gdańskiej, skupię się teraz tylko na ewolucji w budownictwie, a szczególnie na polu historii i rozwoju teorii konstrukcji inżynierskich.

W czasach mojej wczesnej młodości, tj. przed II wojną światową, budownictwo w Polsce i na świecie trzymało się w zasadzie wzorów dziewiętnastowiecznych. Później, po roku 1945, gdy wkroczyłem w wiek dojrzały, powojenna odbudowa i dalszy postęp wymagały w budownictwie jednakże nowego podejścia do projektowania i wykonawstwa, przede wszystkim w dziedzinie szeroko pojętej infrastruktury. Transport lądowy i wodny zmieniły swój charakter i powstał też transport lotniczy. Wszędzie wzmógł się rozwój na polu nowych metod obliczeniowych (komputeryzacja) oraz – materiałoznawstwa, prefabrykacji i umaszynowienia produkcji budowlanej, a także samej organizacji budowy. W dziedzinie mechaniki budowli, a szerzej – teorii konstrukcji inżynierskich, dobry pogląd na historię tych spraw zawiera dzieło Kurrera [4].

Prezentuje ono również wkład w tę sferę przedstawicieli nauki polskiej. Wśród 260 wybitnych światowych protagonistów teorii konstrukcji inżynierskich można wymienić ośmiu polskich naukowców. Są to:

  • Maciej Bieniek (1927–2006, [4] – s. 971–972);
  • Roman Ciesielski (1924–2004, [4] – s. 980);
  • Ryszard Dąbrowski (1924–2004, [4] – s. 986);
  • Maksymilian Tytus Huber (1872–1950, [4] – s. 1009–1010);
  • Feliks Jasiński (1856–1899, [4] – s. 1011);
  • Witold Nowacki (1911–1986, [4] – s. 1040);
  • Wacław Olszak (1902–1980, [4] – s. 1041);
  • Witold Wierzbicki (1890–1965, [4] – s. 1081).

Można tu dodać jeszcze syna pary brytyjsko-polskiej, jakim był Olgierd Cecil Zienkiewicz (1921–2009, [4] – s. 1084–1085).

Profesorowie Bieniek, Dąbrowski, Nowacki i Huber byli pracownikami Politechniki Gdańskiej, przy czym pierwsi trzej pracowali w mojej macierzystej Katedrze Mechaniki Budowli. Żywię głęboką nadzieję, że młode pokolenia ludzi nauki, kształcenia i organizacji, zatrudnione dziś w Politechnice Gdańskiej, wezmą przykład z wymienionych tu profesorów starszych pokoleń i staną się w nadchodzących latach źródłem podobnej chwały dla naszej uczelni w kraju i za granicą. Tego życzę dziś wszystkim potencjalnym adeptom profesury w przyszłości.

Korzystam też z okazji, aby na koniec wyrazić podziękowanie mojej Alma Mater za długie lata pracy w Politechnice Gdańskiej, które cenię sobie bardzo wysoko. Zarazem traktuję dzisiejszą wypowiedź jako moje drugie i pewnie już ostateczne pożegnanie z macierzystą uczelnią. God bless all of you!

P.S.
Przypadek sprawia, że w obecnym roku 2024 Politechnika Gdańska może też świętować, bona fide, 120 lat od zapoczątkowania w roku 1904 uniwersyteckiego kształcenia technicznego w Gdańsku. W związku z tym myśli moje kieruję dzisiaj także – a czytelnikowi skierować proponuję – do problematyki poruszonej w wydawnictwie jubileuszowym [5] (fot. 1), które przygotowałem na stulecie tego zdarzenia w roku 2004.

Bibliografia
Paszota Z., Rachoń J., Wittbrodt E. (red.), Pionierzy Politechniki Gdańskiej. Politechnika Gdańska, Gdańsk 2005.
Cywiński Z., Początki. Pismo PG 2010, nr 5, s. 66–70.
Cywiński Z., O aktywną promocję naszej Alma Mater. Pismo PG 1993, nr 1, s. 4.
Kurrer K.-E., The History of the Theory of Structures, 2nd Edition. Wiley · Ernst & Sohn, Berlin 2018.
Cywiński Z., 100 years of the technical university education in Gdańsk 1904–2004. POLNORD – Wydawnictwo OSKAR, Gdańsk 2004.

Zbigniew Cywiński
zcywin@wp.pl

47 wyświetleń