Ambasador Politechniki Gdańskiej, uczciwy polityk, samorządowiec | Politechnika Gdańska

Treść strony

Aktualności

Data dodania: 2024-07-03

Ambasador Politechniki Gdańskiej, uczciwy polityk, samorządowiec

Wyrowiński
4 czerwca 2023 r., uroczystość nadania zieleńcowi w centrum Torunia nazwy „Plac 4 czerwca 1989 roku”. Fot. Agencja Wyborcza.pl/ Maciej Wasilewski
Kontynuujemy zainicjowany w „Piśmie PG” cykl wywiadów z osobami wyróżnionymi wpisem do Złotej Księgi Politechniki Gdańskiej.

Poprzednimi naszymi rozmówcami byli: prof. Włodzimierz Gawroński, absolwent b. Wydziału Budowy Maszyn, którego ostatnim miejscem pracy był należący do NASA ośrodek badawczy Jet Propulsion Laboratory, mgr inż. Bogdan Jakusz, właściciel technologiczno-produkcyjnej firmy Jakusz w Kościerzynie, absolwent Wydziału Chemicznego, autor innowacyjnych rozwiązań w zakresie konstrukcji odpornych na wybuch, oraz prof. Janusz Pawliszyn, także absolwent Wydziału Chemicznego, obecnie profesor na Wydziale Chemii Uniwersytetu Waterloo w Kanadzie, twórca techniki przygotowania próbek do analizy chromatograficznej, wykorzystywanej głównie w chromatografii gazowej (SPME).

Dzisiaj zapraszamy do rozmowy z Janem Wyrowińskim, inżynierem, absolwentem b. Wydziału Elektrycznego Politechniki Gdańskiej, politykiem, Kaszubą.

Szczepan Gapiński: Panie Prezesie, rozpocznijmy tradycyjnie od przybliżenia czytelnikom „Pisma PG” Pańskiej sylwetki. Z biogramu zamieszczonego w Złotej Księdze PG wiemy, że urodził się Pan w 1947 roku w Brusach, szkołę średnią ukończył w Chojnicach, po czym kontynuował naukę na Politechnice Gdańskiej, na ówczesnym Wydziale Elektrycznym, którą ukończył w 1971 roku. Po studiach przeniósł się Pan do Torunia, gdzie pracował w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Automatyki „Chemoautomatyka”, zajmując się projektowaniem i wdrażaniem komputerowych systemów sterowania procesami technologicznymi między innymi dla ówczesnych Zakładów Włókien Chemicznych Elana w Toruniu. Miał Pan również znaczący udział w pracach nad systemem sterowania radioteleskopem w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Piwnicach oraz mikrokomputerowymi systemami naważania między innymi w bydgoskim Zachemie. To zawodowy Pański biogram. Ale jest jeszcze część druga życiorysu, działalność polityczna i społeczna, która trwa do dnia dzisiejszego. Proszę o jej przybliżenie.
Jan Wyrowiński: Tak, to prawda. W czasie studiów działałem w Zrzeszeniu Studentów Polskich, uczestniczyłem w wydarzeniach Marca ‘68 na Politechnice Gdańskiej. Będąc już mieszkańcem Torunia, w drugiej połowie lat siedemdziesiątych zaangażowałem się w działalność toruńskiego środowiska opozycji demokratycznej oraz Klubu Inteligencji Katolickiej, no a potem „Solidarności”. W stanie wojennym byłem internowany w Potulicach i Strzebielinku. Do 1989 roku uczestniczyłem w działaniach podziemia solidarnościowego w regionie toruńskim, a w latach 1989–1991 przewodniczyłem Komitetowi Obywatelskiemu w Toruniu. Od 1981 roku należę do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (ZKP), w latach 1994–1998 byłem prezesem zarządu głównego ZKP w Gdańsku, a 30 listopada 2019 roku zostałem wybrany na prezesa Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i tę szacowną funkcję sprawuję do dnia dzisiejszego. Mój życiorys uzupełnia także zaszczytna działalność poselska i senatorska. Sprawowałem mandat posła na Sejm w latach 1989–2001 i 2005–2007, a w latach 2007–2015 byłem senatorem RP, w tym w latach 2011–2015 sprawowałem urząd wicemarszałka Senatu VIII kadencji. To tak w wielkim telegraficznym skrócie.

Waldemar Wardencki: Chciałbym wrócić do Pana pierwszej pracy zaraz po studiach na PG w toruńskiej Elanie. To chyba ważna dla Pana sfera działalności, oprócz późniejszej działalności politycznej i społecznej. Projektował Pan wtedy i wdrażał jeden z pierwszych systemów sterujących w trybie online i czasie rzeczywistym. Amerykański komputer został wówczas kupiony we Włoszech, dzięki czemu miał Pan okazję zetknąć się w praktyce z tzw. Zachodem, a tym samym porównać rozwój technologiczny w obu krajach. Czy doświadczenie nabyte w tamtym czasie miało wpływ na późniejszą działalność, szczególnie, że w latach 2005–2007 był Pan członkiem gabinetu cieni Platformy Obywatelskiej, której koordynatorem był Jan M. Rokita? W gabinecie tym odpowiadał Pan za Skarb Państwa.
Pracę w Toruniu podjąłem bezpośrednio po studiach za życzliwą radą opiekuna mojej pracy magisterskiej prof. Franciszka Milkiewicza. Był rok 1971. Po dramacie Grudnia ‘70, który dane mi było w Gdańsku obserwować i w jakimś sensie w nim współuczestniczyć, rządząca Polską partia komunistyczna za sprawą nowego pierwszego sekretarza Edwarda Gierka otwiera się na Zachód. Polski przywódca otrzymuje kredyt zaufania, wyrazem czego są otwierane na tymże Zachodzie linie kredytowe dla Polski. Środki z jednej z takich linii poszły na sfinansowanie „naszego” komputera, w tym wyjazdów szkoleniowych, a następnie wspólnych polsko-włoskich prac projektowo-wdrożeniowych. Polską stroną projektu był ośrodek badawczo-rozwojowy „Chemoautomatyka”, w którego filii przy Elanie byłem zatrudniony. Po stronie włoskiej była grupa zajmująca się projektowaniem systemów automatyzacji Nuovo Pignone, która w jakimś sensie, również biorąc pod uwagę liczbę zatrudnionych inżynierów, była włoskim odpowiednikiem naszego ośrodka. Prace zakończyły się sukcesem i w 1974 roku system w Elanie ruszył. Podczas wspólnych prac we Włoszech miałem okazję do porównań efektywności funkcjonowania można powiedzieć bliźniaczych firm, jednej w warunkach gospodarki rynkowej, zaś drugiej w warunkach gospodarki planowanej centralnie. Mimo że poziom wiedzy inżynierskiej (chwała mojej Alma Mater) i potencjału intelektualno-innowacyjnego był w obu zespołach porównywalny, to nietrudno było zauważyć i odczuć skutki działania po wielokroć większej i powolniejszej machiny biurokratycznej po naszej stronie. Również proces podejmowania decyzji był znacznie bardziej skomplikowany i przez to wydłużony. Co krok przekonywałem się, że nasze opóźnienie cywilizacyjne i niższa efektywność wytwarzania ma swoje nieusuwalne źródła systemowe i że zmiana na lepsze może nastąpić nie w drodze ewolucyjnej zmiany istniejącego systemu, a drodze przywrócenia w polskiej gospodarce mechanizmów rynkowych. To osobiste doświadczenie ugruntowało moją – nazwijmy to – opozycyjność i w dużej mierze przesądziło o czynnym włączeniu się w działania kontestujące istniejący system. Z tych wyniesionych przy pracy nad elanowskim systemem doświadczeń i spostrzeżeń czerpałem jako kandydat Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” pełnymi garściami podczas kampanii wyborczej przed przełomowymi wyborami 4 czerwca 1989 roku.
Warto zauważyć, że w „drużynie Wałęsy”, do której miałem zaszczyt należeć, było wielu inżynierów. Dla mnie moja profesja była powodem zajmowania się w parlamencie – najpierw w Sejmie, a potem w Senacie – głównie problematyką gospodarczą, silnie osadzoną w konkrecie i trudniej poddającą się populistycznemu myśleniu życzeniowemu. Z tego i z oceny mojego zaangażowania w problematykę gospodarczą brała się moja obecność we wspomnianym, świetnie zresztą pracującym, gabinecie cieni PO, na którego czele stał Janek Rokita. To było bardzo ciekawe doświadczenie, co prawda niezakończone objęciem ministerstwa w realnym gabinecie po wyborach w 2007 roku. Ale to już inna historia, z inną polityką w tle.

Z Tadeuszem Mazowieckim i Henrykiem Wujcem w Senacie w 2013 r. Konferencja poświęcona wyborom 4 czerwca 1989 r. Fot. Michał Józefaciuk/Kancelaria Senatu

Waldemar Wardencki: Od 2015 roku dystansuje się Pan od bieżącej polityki, chociaż ciągle w mediach można doszukać się Pańskich wypowiedzi na temat spraw bieżących (np. stanowiska w sprawie IPN czy obsady stanowisk w nowej TVP). Swoim działaniem udowodnił Pan, że mówi się o Panu „uczciwy polityk”. Czy możliwa jest uczciwa polityka i czy prowadząc taką politykę, należy liczyć się z kosztami personalnymi?
Cieszyłem się sporą popularnością w moim toruńskim okręgu wyborczym. Tylko raz mój start w wyborach do Sejmu zakończył się porażką. Było to w 2001 roku, gdy Unia Wolności, której – mimo namów – postanowiłem nie opuszczać na rzecz Platformy Obywatelskiej, nie przekroczyła progu wyborczego. Jednak indywidualnie również w tych wyborach uzyskałem bardzo przyzwoity wynik. Mam dość długi staż parlamentarny, a o rozstaniu z polityką zdecydowałem sam, rezygnując z kandydowania w wyborach w 2015 roku. Gdy rozstałem się z parlamentem, Rada Miasta Torunia doceniła moje wieloletnie zaangażowanie na rzecz mojego miasta, przyznając mi Medal za Zasługi dla Miasta Torunia na wstędze. Bardzo sobie cenię to zaszczytne wyróżnienie. Spośród sporej liczby parlamentarzystów związanych z Toruniem po 1989 roku tylko trzem przyznano ten medal.
Niezwykle trudno zachować pion w polityce. Trzeba się ciągle pilnować i nie zapominać, że zawsze – nawet na Wiejskiej – warto być przyzwoitym. Nie mnie oceniać, czy tak było! W tym trzymaniu pionu na Wiejskiej z pewnością pomagały mi zasady wyniesione z kaszubskiego domu rodzinnego oraz chrześcijański system wartości w działalności społecznej i publicznej, ugruntowane z czasów pracy formacyjnej w Klubie Inteligencji Katolickiej w Toruniu (1977–1982) i głęboko, w duchu nauczania Jana Pawła II przemyślana i praktykowana zasada Solidarności.
Dla mnie sporą wartość ma przyznana mi jednomyślnie przez dziennikarzy miejscowego dziennika „Nowości”, bezpośrednio po rozstaniu się z parlamentem, nagroda Anioł Nowości za wieloletnią działalność na rzecz Torunia. Jak dotychczas jestem jedynym parlamentarzystą mogącym poszczycić się takim szczególnym wyróżnieniem.

Waldemar Wardencki: Od 1981 roku należy Pan do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (ZKP), jednej z największych organizacji pozarządowych, a jednocześnie największej organizacji regionalnej w Polsce. Członkowie tej organizacji darzą Pana dużym zaufaniem, powierzając Panu już czterokrotnie, ostatnio w 2022 roku, drugi raz z rzędu, funkcję prezesa tej organizacji. Jako mieszkańcy Pomorza czytamy o ważnym kaszubskim święcie, czyli corocznych tradycyjnych Światowych Zjazdach Kaszubów. Czy mógłby Pan przybliżyć czytelnikom „Pisma PG”, jakie działania podejmuje ZKP? Co ma na przykład do zaoferowania w zakresie tworzenia samorządności? Czy dalej aktualna jest w ZKP myśl polityczna Lecha Bądkowskiego?
Odejście z polityki nie oznaczało zaniechania działalności społecznej. Obecnie centralne miejsce zajmuje w niej Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie. Moje kaszubskie korzenie odkryłem w czasach pierwszej „Solidarności” i wtedy do wstąpienia do Zrzeszenia namówił mnie urodzony w Toruniu współzałożyciel tej organizacji, wspomniany Lech Bądkowski. Cieszącego się sławą sygnatariusza Porozumień Sierpniowych zaprosiłem w listopadzie 1980 roku do rodzinnego miasta. Podczas spotkania w Klubie Inteligencji Katolickiej, na które przybyły tłumy torunian, mówił m.in. o potrzebie odrodzenia samorządności na poziomie gmin i regionów. Głęboko zakorzeniona na Kaszubach i Pomorzu idea samorządzenia się we wspólnotach lokalnych miała być sposobem na wykorzystanie dodatkowej energii służącej wzmacnianiu Rzeczypospolitej, przy poszanowaniu podmiotowości i odrębności tychże wspólnot. Jak użyteczna okazała się dla Polski ta głoszona przez Bądkowskiego idea, miało się okazać dopiero po odniesionym przed 35 laty zwycięstwie „Solidarności” w wyborach 4 czerwca 1989 roku, którego Bądkowski nie doczekał.
Samorządność, jak rozumiał ją Bądkowski, była nie do zaakceptowania przez rządzących Polską komunistów. On sam, aż do przedwczesnej śmierci starał się ją praktykować w Zrzeszeniu, „zarażając” nią działaczy tej organizacji, w tym moją skromną osobę. Prowadząc w 1989 roku kampanię wyborczą, wokół samorządowej myśli Bądkowskiego zbudowałem znaczącą część mojego programu. Miałem potem ogromną satysfakcję, mogąc aktywnie współuczestniczyć w tworzeniu i wprowadzaniu w 1990 roku w życie ustaw samorządowych przywracających w Polsce samorząd gminny w kształcie zbliżonym do tego, jaki wymarzył sobie Lech Bądkowski.
Zwycięstwo Solidarności przyniosło Kaszubom uznanie ich odrębności, czego wyrazem jest m.in. uznanie języka kaszubskiego za język regionalny i stworzenie możliwości jego nauczania w szkole. W moich rodzinnych Brusach powstało Kaszubskie Liceum Ogólnokształcące. Czasy wolności i demokracji sprzyjają Kaszubom.

Brusy-Jaglie 2021 r. Kaszubi jadą. Fot. Aleksander Fudali

Szczepan Gapiński: Przygotowując się do spotkania z Panem, natknąłem się wywiad z grudnia 2012 roku, który przeprowadził z Panem prof. Henryk Krawczyk, ówczesny rektor PG, wywiad zatytułowany „Ambasador Naszej Politechniki”. W jego zakończeniu wypowiedział Pan kilka słów o naszej Alma Mater, że z przyjemnością fragment zacytuję: „To była, jest i mam nadzieję będzie świetna uczelnia. Dumą napawa mnie fakt, że zaliczam się do grona jej absolwentów. Dzięki niej otrzymałem solidne wykształcenie.
Z wdzięcznością myślę o wszystkich znakomitych profesorach, których dane mi było spotkać w trakcie studiów. Gdzie mogę, staram się być ambasadorem Mojej Politechniki”. Na politechnice otrzymałem rzetelną wiedzę inżynierską. Przeszedłem również szkołę społecznego działania oraz doświadczyłem wydarzeń, które mnie do głębi uformowały. Myślę o Marcu ‘68 oraz Grudniu ‘70. Czuję się z nią dalej związany, starając się na każdym kroku śledzić losy i osiągnięcia mojej politechniki. Dumą napawa mnie wysokie miejsce w rankingach i fakt posiadania statusu uczelni badawczej, uczestnictwo w międzynarodowych konsorcjach uczelni technicznych, działalność na polu zrównoważonego rozwoju czy aktywność we współdziałaniu na rzecz rozwoju nauki i gospodarki regionu.

Szczepan Gapiński, Waldemar Wardencki: Dziękując za poświęcony czas, jeszcze raz serdecznie gratulujemy wyróżnienia, jakim jest wpis do Złotej Księgi Politechniki Gdańskiej, w gronie absolwentów PG działających na rzecz gospodarki i społeczeństwa. Dodamy, że uczestnicząc w uroczystym posiedzeniu Senatu PG, z satysfakcją widzieliśmy, jak dużą estymą i poważaniem cieszy się Pan wśród zgromadzonych na uroczystości gości. To były dla mnie bardzo przyjemne chwile dumy i satysfakcji. Dodatkowa radość wiązała się z faktem, że wraz ze mną do grona wyróżnionych wpisem do Złotej Księgi dołączył wtedy mój dobry kolega z roku, znany i ceniony w Trójmieście energetyk Waldemar Dunajewski.

Szczepan Gapiński szczepan.gapinski@pg.edu.pl
Waldemar Wardencki walwarde@pg.edu.pl

99 wyświetleń