„Chcemy dać Polakom milion dodatkowych lat życia w zdrowiu”. Rozmowa z Łukaszem Osowskim [#LudziePG, odc. 5] | Politechnika Gdańska

Treść strony

Aktualności

Data dodania: 2021-04-14

„Chcemy dać Polakom milion dodatkowych lat życia w zdrowiu”. Rozmowa z Łukaszem Osowskim [#LudziePG, odc. 5]

Łukasz Osowski
Łukasz Osowski. Fot. Dawid Linkowski/Politechnika Gdańska 
Wraz z kolegami z roku stworzył najlepszy w swoim czasie syntezator mowy na świecie - Ivona. Obecnie pracuje nad aplikacją VIKA, która może zrewolucjonizować nawyki zdrowotne Polaków, a następnie ludzi na całym świecie. O drodze do sukcesu, ambicji, szczęściu i konsekwencjach podejmowanych decyzji rozmawiamy z Łukaszem Osowskim, absolwentem Wydziału ETI PG i CEO firmy Lab4Life. 

Maciej Dzwonnik, rzecznik PG: - Świat usłyszał o panu krótko po ukończeniu studiów na PG, około 2006 r., gdy stworzył pan wraz z zespołem najlepszy w tamtych czasach na świecie syntezator mowy Ivona. Okazało się wtedy, że niewielki zespół inżynierów z Gdańska potrafi zbudować lepszy produkt, niż giganci z IBM.

Łukasz Osowski, CEO Lab4Life: – To prawda, przełomowym momentem było zaprezentowanie naszego syntezatora w konkursie Blizzard Challange w Stanach Zjednoczonych. Brały w nim udział topowe uczelnie z całego świata, choćby z Pekinu i Toronto, a także zespoły inżynierów z IBM i Microsoftu. Konkurs miał jednak otwartą formułę, więc postanowiliśmy się zgłosić i przynajmniej sprawdzić się na tle, jak się nam wydawało, lepszych od nas. Zakwalifikowaliśmy się, po czym zadzwonili do nas organizatorzy konkursu z informacją, że koniecznie musimy przyjechać na ogłoszenie wyników, bo „jesteśmy w czołówce”. Razem z Michałem Kaszczukiem, głównym współtwórcą syntezatora i kolegą z kierunku na Wydziale ETI PG, spakowaliśmy się i pojechaliśmy.

Na miejscu okazało się, że nie tylko jesteście w czołówce, ale że wygraliście cały konkurs.

– To był wielki szok. Zwycięzcę wybierało ponad 100 ekspertów z całego świata w tzw. „ślepym teście” syntezatorów mowy. Nasz produkt, Ivona, wygrał. W dodatku z dużą przewagą nad innymi.

Co było później?

– Spory rozgłos i to zarówno w Polsce, jak i za granicą. O sprawie pisały media, zaczęły się do nas zgłaszać również duże, międzynarodowe firmy, zainteresowane odkupieniem naszego produktu.

Padło na Amazona.

- Tak, Amazon kupił Ivonę w 2012 r., tworząc podwaliny pod nowy produkt o doskonale znanej dziś na całym świecie nazwie: Alexa.

Nie było wam żal sprzedawać Ivony?

– Oczywiście, że tak, ale mieliśmy też świadomość, że sam syntezator mowy to za mało, żeby stworzyć taki produkt jak Alexa. Amazon chciał stworzyć asystenta głosowego łączącego możliwości Ivony, czyli syntezę mowy, z przetwarzaniem języka i rozpoznawaniem mowy, a sami nie bylibyśmy w stanie opracować takiej technologii. Dalszy rozwój samej Ivony również wymagałby ogromnych nakładów i środków, których zwyczajnie nie mieliśmy.

Czyli dobrze się stało.

– Tak. Wiedzieliśmy, że nasza technologia nie przepadnie, a co więcej, w ramach umowy z Amazonem w Gdańsku, na bazie naszej firmy Ivona, powstał Amazon Development Center, gdzie wciąż opracowywane są nowe funkcjonalności Alexy. Przez pierwsze trzy lata razem z Michałem budowaliśmy to centrum, i właśnie wtedy w Stanach Zjednoczonych oraz w Wielkiej Brytanii premierę miała pierwsza wersja Alexy. To był i jest wielki hit, ludzie zyskali asystenta głosowego wbudowanego zarówno w samochód, jak i lodówkę czy mikrofalówkę. Dziś korzysta z niej setki milionów ludzi na całym świecie.

Kilka tygodni temu znów było głośno zarówno o panu, jak i naukowcach z PG. Tym razem za sprawą aplikacji VIKA, która wspiera zdrowy tryb życia. Skąd pomysł na taki produkt?

– Przede wszystkim w ostatnich latach sam doświadczyłem pewnych problemów zdrowotnych, które praktycznie unieruchomiły mnie na długie miesiące. Przebywając w domu i oczekując na wyzdrowienie dużo myślałem o tym, że nagła, niespodziewana utrata zdrowia i brak możliwości powrotu do pełnej sprawności to straszna wizja dla każdego człowieka. W moim przypadku chodziło o poważną kontuzję kolana, więc miałem świadomość, że wrócę do sprawności, ale co mają powiedzieć osoby doznające udaru, albo takie, które zachorowały na nieuleczalne choroby. Mając 30 czy 40 lat można nagle stracić wszystko, całą swoją dotychczasową codzienność, co jest dla człowieka dramatem zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Okazuje się jednak, że wielu schorzeń można uniknąć, lub przynajmniej odłożyć „na później” i cieszyć się zdrowiem dużo dłużej. 

W jaki sposób?

– Prowadząc zdrowszy tryb życia. Zacząłem rozmawiać o tym z fachowcami, m.in. z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Analizowaliśmy badania, które wskazywały, że nawet kilkanaście dodatkowych lat życia w zdrowiu zależy od stylu życia. Postanowiłem więc stworzyć narzędzie, które po pierwsze: przeanalizuje obecny tryb życia użytkownika i wyliczy, ile lat „w zdrowiu” mu zostało, a po drugie: pomóc mu zyskać dodatkowe, „zdrowe” lata.

Jak to działa?

– Aplikacja VIKA działa w oparciu o opracowane przez naukowców algorytmy i dane medyczne pozyskane z baz naukowych, m.in. z BioBanku w Wielkiej Brytanii, czy CDC w Stanach. To były ogromne ilości danych pacjentów do przetworzenia, ale też potrzebowaliśmy jak największej próby ludzi badanych kompleksowo i w szerokiej perspektywie czasowej. W efekcie przeanalizowaliśmy stan zdrowia ponad 500 tys. osób, a o każdej z nich mieliśmy nawet po ok. 8 tys. informacji medycznych. Na bazie tych danych opracowaliśmy model, który przewiduje z wysokim prawdopodobieństwem oczekiwany czas życia i zdrowia każdej z tych osób. Wbudowaliśmy go do aplikacji VIKA, która może dokonać tych samych wyliczeń i prognoz, ale dla nowych użytkowników.

Instaluję zatem aplikację...

– …a ona na samym starcie drobiazgowo przeanalizuje twoje warunki fizyczne oraz obecny tryb życia poprzez szeroką i szczerą ankietę, po czym dokona specjalnych wyliczeń w oparciu o wspomniany model. Wynik tych wyliczeń będzie dopasowany pod ciebie: aplikacja z jednej strony oceni twój obecny tryb życia, a następnie zacznie pokazywać co powinieneś zmienić, żeby go poprawić. Już po samym wypełnieniu testu będziesz wiedział w którym miejscu jesteś i ile pozostało ci „zdrowych lat”, ale kolejne kroki będą zależały od ciebie.

Nie dokonując żadnych zmian w swojej codzienności będziesz widział, jak zmniejsza ci się twój pozostały czas w zdrowiu, ale możesz też spróbować wdrożyć porady zawarte w aplikacji, bądź zacząć wykonywać zadane przez nią misje. Przejście każdej doda ci kolejne miesiące i lata w pełnym zdrowiu, a także może pomóc w utworzeniu zdrowych nawyków, czy to w jedzeniu, ruchu, czy śnie. Będziesz mógł zyskać 3-4 lata zdrowia, a w niektórych przypadkach nawet 7.

A co jeśli użytkownik prowadzi wzorowy tryb życia?

– To można się tylko z tego cieszyć, ale to niestety ekstremalnie rzadka sytuacja. Z reguły przynajmniej w kilku elementach naszej codzienności mogłyby przydać się pewne poprawki i usprawnienia, a w tym pomoże właśnie VIKA. Co więcej, aplikacja wyliczy ci „na tacy” co konkretnie możesz zyskać realizując poszczególne aktywności, czy zmieniając swoje niektóre przyzwyczajenia.

Ile trzeba czekać na efekty?

– Czasem krótko, czasem nieco dłużej. Ale dzięki aplikacji VIKA widzimy swój cel, postępy i konkretne korzyści. A to niezwykle ważne, bo jako ludzie mamy problem z tzw. „odraczaniem nagrody”. Im bardziej nagroda jest oddalona w czasie, nieskonkretyzowana, mglista, tym mniej nam na niej zależy. Tutaj mówimy o sytuacji, w której za parę lat będziesz zdrowszy od swoich rówieśników, ale dzięki aplikacji masz konkret: wiesz o ile wydłuży się twoje życie, jak będzie wyglądać twoja codzienność, jak będziesz się czuć w swoim ciele. Obecnie nie ma na świecie drugiej takiej aplikacji, która łączy prognozowanie medyczne oparte na twardych danych z motywowaniem użytkownika w zmianach jego indywidualnych przyzwyczajeń, tak by optymalnie wydłużyć jego czas życia w zdrowiu.

Jak przebiegały prace nad stworzeniem aplikacji? Kto był w nie zaangażowany?

– Powstał zespół naukowy, w skład którego weszli specjaliści w swoich dziedzinach. To dr n. med. Piotr Wiśniewski z GUMedu, który jest dyrektorem medycznym całego projektu, dr n. med. Piotr Bandosz, specjalista od stylu życia, prof. UG Beata Jackowska, która odpowiada za modelowanie matematyczno-statystyczne, dr Robert Różański, biotechnolog i filozof, odpowiedzialny za modelowanie metodami uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji oraz wspierający go w tej materii prof. Jacek Rumiński z Politechniki Gdańskiej. Do tego doszedł oczywiście zespół programistów, któremu przewodniczy Tomasz Noiński, a który ma ogromne doświadczenie: współtworzył m.in. powstanie Gmaila w Google, czy właśnie Alexy w Amazonie. Mamy jeszcze w zespole dietetyka, psycholożkę, antropologa, grafików. Jak widać w dzisiejszych czasach takie przedsięwzięcie - wydawałoby się stricte informatyczne - łączy wiedzę osób wywodzących się z naprawdę wielu dziedzin. 

W jakim kierunku zamierzacie rozwijać aplikację? Myślicie o międzynarodowym zasięgu i ewentualnym sprzedaniu produktu większej firmie, tak jak było to w przypadku Ivony i Amazona?

– VIKA to przedsięwzięcie społeczno-biznesowe. Naszym celem jest milion lat zdrowia w Polsce więcej, chcemy pomóc setkom tysięcy Polaków. Oczywiście myślimy o promocji międzynarodowej, ale chcemy, żeby ludzie byli maksymalnie zadowoleni z funkcjonalności VIKI, zatem na razie dopracowujemy nasz produkt.

Nasz model biznesowy zakłada ponadto, że z większości tych funkcjonalności użytkownik może korzystać bezpłatnie, choć można oczywiście wejść w pakiet premium, który kosztuje obecnie 120 zł rocznie, a w którym można ocenić potencjalne ryzyko zachorowania na konkretne choroby i schorzenia, jak cukrzyca czy nowotwór. Można w nim również odblokować wyższe poziomy poszczególnych misji zdrowotnych.

Ma pan pomysły na kolejne, innowacje projekty, czy zamierzacie na razie skupić się na rozwijaniu aplikacji VIKA?

– Zdecydowanie ta druga opcja. VIKA, w miarę wzrostu popularności, będzie zyskiwać kolejne funkcjonalności, będziemy zdobywać nowe rynki i stale ulepszać nasz produkt.

Na koniec cofnijmy się w czasie. Jak wspomina pan studia na Politechnice Gdańskiej?

– Kojarzą mi się przede wszystkim z wolnością i swobodą oraz ciekawymi znajomościami, które nierzadko przetrwały do dziś. Cenię sobie to, że już na etapie studiów miałem możliwość robienia ciekawych i innowacyjnych rzeczy, a kadra dydaktyczna pomagała mi w rozwinięciu skrzydeł.

Co więcej, to właśnie dzięki studiom na PG poznałem swoje predyspozycje zawodowe. Któregoś razu prof. Andrzej Dyka zrobił nam na zajęciach tzw. test Thomas PPA, oparty na metodologii DISC i badający osobowość. Okazało się wówczas, że ok. 10 proc. z nas, studentów, ma charakter predysponujący do prowadzenia firmy. Znalazłem się w tym gronie, co utwierdziło mnie w przekonaniu, żeby walczyć o swoje. Zwolniłem się więc ze swojego ówczesnego miejsca pracy i zacząłem tworzyć Ivonę.

Wielu obecnych studentów PG chętnie podążyłoby po studiach podobną drogą jak pańska.

– Mogę im zatem powiedzieć, że są w odpowiednim miejscu do rozwijania swoich pasji i powinni z tego korzystać. Nasza uczelnia to świetne miejsce do rozwoju, a także pole doświadczalne na którym można spotkać ludzi podobnie myślących i patrzących na świat. I mówię tu zarówno o kolegach i koleżankach z roku, jak i samych naukowcach i nauczycielach akademickich.

I jeszcze jedno. W trakcie studiów zapadają najważniejsze decyzje w życiu, a ja mogę tylko zalecić, że nie warto się z nimi zbytnio spieszyć. Czasem lepiej stanąć na chwilę w miejscu i spojrzeć na siebie i swoją przyszłość z szerszej perspektywy. Nie „rzucać się” od razu na rynek pracy po ukończeniu studiów inżynierskich, tylko wydłużyć czas studiów i wykonać ten ruch po nabraniu kolejnych umiejętności i kompetencji. Mogę zapewnić, że w dłuższej perspektywie korzysta się z tego bardzo mocno i to pod bardzo wieloma względami.

1712 wyświetleń